|
Jeżeli mam coś, co jest za trudne do przełknięcia przez dorosłych, zrobię z tego książkę dla dzieci - tak o swej twórczości pisze Amerykanka Madeleine L’Engle, autorka między innymi wydanych u nas powieści Fałdka czasu i Przeciąg w drzwiach. Pod takim stwierdzeniem mógłby się podpisać niejeden twórca fantastyki dla młodych czytelników. Wystarczy przywołać nazwiska Ursuli K. Le Guin we wszystkich niemal utworach rozwijającej przesłania inicjacyjne czy Josteina Gaardera, a także Philippa Pullmana, autora trylogii Mroczne materie i pierwszego w historii pisarza dla dzieci, który zdobył prestiżową Nagrodę Whitebreada. W krąg twórczości "dorosłej" wpisuje ich dzieła nie tylko wysoki poziom, lecz także głębokie przekonanie, że powinna ona czytelnika zmieniać i wspomagać jego wewnętrzny rozwój.
Naturalną drogą do literatury jest etap baśni - bez niego trudno wyobrazić sobie harmonijne przejście od dzieciństwa do dojrzałości. Pozornie proste i banalne historie zawierają, w obrazach symbolicznych, najważniejsze elementy wiedzy o człowieku i jego miejscu w społeczeństwie. W miarę dorastania czytelnika w jego lekturach coraz większą rolę zaczyna odgrywać fantastyka - literacki pomost między "magiczną" krainą dzieciństwa a materialnym światem dorosłych. Naturalnie istnieją różne odmiany tego gatunku, m.in. taka, którą można nazwać "męską" - kładącą nacisk na elementy techniki, postępu, ekspansji - lecz ona z prawdziwą, rozwijającą wewnętrzne "ja" twórczością niewiele ma wspólnego. Przedmiotem mojego zainteresowania są utwory kojarzące się z fantasy w jej czystej, nieskomercjalizowanej formie. Nie te, eksploatujące jedynie rekwizyty, związane z "mieczem i magią", lecz podobnie jak baśnie, za pośrednictwem symboli, apelujące do podświadomości czytelnika i podejmujące z nią dialog.
Sądzę, że ten właśnie aspekt pozwala odróżnić pisarstwo "męskie" od "kobiecego", niezależnie od płci autora. Wrażliwość na znaczenie i mowę symboli, droga intuicji oraz uczuć w przeciwieństwie do intelektu i siły, a także przyznanie prymatu natury nad kulturą, "uważność" na drugiego człowieka i otaczający świat, tolerancja, wiara w niewidzialne, a wyczuwalne oraz przekonanie, że marzenia nie tylko spełniają się, lecz również potrafią odmienić rzeczywistość - to podstawowe cechy tego świata. Podobne elementy znajdziemy w popularnej wśród młodzieży prozie Olgi Tokarczuk czy, z niższej półki, Paulo Coelho, a także pisarzy uznawanych za realistycznych, jak choćby Krystyny Siesickiej. Z aspektem niedojrzałości, zatem między innymi otwartości na zmiany, łączy się też otwarta struktura utworów, brak puenty lub zakończenie inne od tradycyjnego.
Jak na tym tle wygląda fantastyka polska?
Ta dla dzieci młodszych istotnie ma wiele wspólnego z baśnią, podobnie operuje mową symboli, zagłębia się w obszar nieświadomości. Sen, który odszedł Anny Onichimowskiej - dedykowany Dla śpiochów, którzy mają piękne i dziwne sny oraz tych, którzy za snami tęsknią - jest subtelnie przeplatającą rzeczywistość i fantazję relacją z nocnej wędrówki chłopca i jego maskotki ? zająca w poszukiwaniu snu, który pod koniec niespodziewanie przenika w świat realny. W drodze bohaterowie spotykają na poły realne, na poły imaginacyjne postacie, a wreszcie ukochaną babcię, która niby dobra czarownica z baśni okazuje się klucznicą przestrzeni między snem a jawą.
Niekiedy marzenia nocne i dzienne trudno jest od siebie odróżnić. Taka poetyka tworzy Wyspę Urodzinową Marii Ewy Letki, która opowiada o samotnej dziewczynce trafiającej za sprawą czarów na wyspę, gdzie spełniają się życzenia. Agnieszka poznaje tam niezwykłe, przyjazne zwierzęta - będące, jak w baśniach, jej przewodnikami po magicznym świecie - a potem małżeństwo, które ją adoptuje. Ze snu wszyscy troje wracają w rzeczywistość już odmienioną. W tym utworze "przeskok" w magię staje się symboliczną podpowiedzią rozwiązania problemu: istnieje gdzieś miejsce, gdzie mogą się odnaleźć samotni, szukający siebie ludzie. Do swych następnych książek (Dama Kier, Z pamiętnika Małgosi) autorka świadomie wprowadza wątek metafizyczny, ukazując nasze związki z innymi wymiarami czasu.
Jeż Katarzyny Kotowskiej - najważniejszy chyba utwór dla najmłodszych ostatnich lat, także poruszający problem adopcji - wywodzi się z jednej z Baśni braci Grimm: historii chłopca pokrytego kolcami, który dzięki wytrwałej pracy nad sobą i wsparciu otoczenia staje się "normalnym", pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Kotowska jednak, odwołując się do świata przedszkolaka, nie wychodzi poza krąg rodziny. Małżeństwo nie posiadało potomstwa, zaadoptowało więc chłopca z Domu Dzieci. Trudny dla kilkulatków temat został złagodzony przekazem symbolicznym, nie informującym, lecz otwierającym wyobraźnię:
Pewnego wiosennego dnia [...] w [...] ogrodzie znikły ostatnie wspomnienia kolorów i niepodzielnie zapanowała szczerosmutna szarość. Wtedy Kobieta i Mężczyzna zrozumieli - ich dziecko urodziło się całkiem innym rodzicom [...].
Wreszcie Mężczyzna powiedział: - Chociaż nie urodziliśmy naszego dziecka, musimy je odnaleźć!
Poszli więc do pewnej Czarownicy mieszkającej w Domu pełnym dzieci, gdzie spotkali swego przyszłego synka - porośniętego kolcami jak jeż. I chociaż od razu go pokochali, dużo czasu musiało upłynąć, by chłopcu odpadły kolce. Najważniejsza okazała się tu miłość, bez której nie udałaby się żadna przemiana; to ona przeciera drogę wzajemnej akceptacji, niweczy lęki i uczy żyć.
Inna książka dla czytelników młodszych, Zielony wędrowiec Liliany Bardijewskiej, opowiada o podróży szarego Stworka z szarej Stworii w poszukiwaniu odmienności. Jego odcienie zmieniają się w miarę odwiedzania krain o różnych kolorach. Tę beztroską, choć rozwijającą wyobraźnię zabawę, gdzie nic nie jest do końca pewne, a barwy i wrażenia przenikają się jak w kalejdoskopie, można postrzegać też jako piękną i mądrą wyprawę do wielobarwności i odwołującą się do pojęć zrozumiałych dla małego dziecka przypowieść o tolerancji. Nieistotny jest twój wygląd, istotne, że możemy się spotkać, wymienić czymś dla nas ważnym i poznać inny punkt widzenia.
Tolerancja oraz głęboka potrzeba wolności, wiara w marzenia i ich moc odmiany życia budują także Skrzydlatka Joanny Papuzińskiej: historię chłopca ze "skrzydlatej" krainy, który trafia do naszego świata. Spotyka się z odrzuceniem i agresją, ale też zrozumieniem, a także chęcią pomocy. My, ludzie bezskrzydli, zawsze pragnęliśmy mieć skrzydła - słyszy od nieznajomego dorosłego, który pomoże mu wrócić do domu. Widocznie, tak jak narrator Małego Księcia Saint Exupéry’ego, nie zapomniał on z dzieciństwa, że istnieją ukryte rzeczywistości różne od naszych, bez których świat, a my razem z nim, byłby ubogi i niepełny.
Pragnienie wolności, ujawniające się w snach o locie, jest osią Bajek skrzydlatych Joanny Kulmowej, zbioru poetyckich opowiadań połączonych postaciami bohaterów. Są wśród nich ptaki, lecz także istoty o fruwaniu tylko marzące. Prawie wszystkie uważają się za dziwne, śmieszne, różne od stworzeń im pokrewnych i przeważnie tęsknią do bycia kim innym. Książka jest wielką pochwałą poezji jako siły stwórczej oraz bezinteresownej wyobraźni, zachętą do indywidualizmu, niesprzeniewierzania się własnym ideałom i wyrazem głębokiej wiary, że na przekór wszystkiemu marzenia się spełniają.
Motyw odmieńców i tolerancji obecny jest również w zbiorze opowiadań Anny Onichimowskiej Dobry potwór nie jest zły. Bohaterowie przyjaźnią się z krasnoludkami, duchami drzew, postaciami z gier komputerowych, co na ogół spotyka się z brakiem zrozumienia niedostrzegających obecności "obcych" starszych. Książka nie tylko pomaga oswoić lęk przed nieznanym, ale też ukazuje niepowtarzalny, niepojęty dla wielu dorosłych świat dziecka, bez wyraźnych granic między rzeczywistym a wyimaginowanym. Najważniejsza jest fantazja, marzenia mają taką samą wagę jak rzeczywistość, a prym wiodą uczucia i - niezależnie od najbardziej ekscytujących przygód - silna potrzeba bezpieczeństwa i wzajemnego wspierania się. Podobne wątki dostrzeżemy w pogodnym Końcu świata i poziomkach, gdzie nie zarysowuje się żadne przejście między realnym a imaginacyjnym, tak jakby ciąg niezwykłych przygód był tylko wspólną rodzinną zabawą... lub nasza codzienność stanowiła część wielkiej krainy wyobraźni.
Nie zawsze jednak przestrzeń magii okazuje się bezpieczna i do końca oswojona. Co się stało z naszą bajką Hanny Krall to baśń nietypowa - złożona z motywów i postaci najbardziej znanych europejskich przekazów ludowych. Ma strukturę otwartą, a jej postacie pełnią role inne od tradycyjnych. Nikt nie jest jednoznacznie dobry ani zły, każdy pragnie zmienić przypisaną mu funkcję. Wilk nie chce być już okrutny, kozom znudziła się rola wiecznych ofiar, a Baba-Jaga okazuje się samą Śmiercią. Zakończenie przynosi największą niespodziankę: bohaterowie, widząc swe życie pod postacią płomyków świec, sami muszą zdecydować, czy je zdmuchnąć. Gdy zdecydują się zachować życie, wrócą do opowieści; gdy będą woleli się od niej uwolnić - zginą.
Stopniowe "wychodzenie z baśni" ukazuje Rok smoka Joanny Rudniańskiej, jeden z najważniejszych utworów minionej dekady - pełna głębokich znaczeń fantastyczno?symboliczna opowieść o dorastaniu i swoisty obraz pożegnania z dzieciństwem. Czternastolatka, bardzo przywiązana do ojca, żyje w świecie, gdzie rzeczywiste przenika się z fantastycznym. Gdy ojciec odejdzie, utożsami go z grasującym po mieście smokiem. Najważniejszą rolę pełni tu poczucie obcości (pochodzenie żydowskie) i alienacji (ojciec zaczyna być postrzegany jak mężczyzna), a także sytuacja polityczna, w jakiej wówczas znajdowała się Polska. Realno?metaforyczna wędrówka dziewczyny w celu "wyzwolenia" ojca stanie się zarazem drogą ku jej tożsamości i kobiecości. Bohaterka przezwycięży słabość, cierpienie i lęki, nauczy się rozpoznawać uczucia. Subtelnie, za pośrednictwem języka symboli, została podkreślona waga wolności, odpowiedzialności, konieczności dokonywania wyborów i ich konsekwencji oraz trudnej sztuki podążania własną drogą.
Problem relacji z ojcem oraz odkrywania własnego "ja" pojawi się też w następnej książce pisarki, Mój tata z obcej planety. Ważna jest nie tylko tytułowa obcość, ale i poczucie odrzucenia przez rodziców, którzy zakochani "wybierają wolność" bycia ze sobą. Końcowa samotność dziewczyny jest znakiem bolesnej, lecz bogatej dojrzałości - uświadomieniem sobie, że za kształt naszego życia, niezależnie od doświadczeń wyniesionych z dzieciństwa, jesteśmy odpowiedzialni tylko my.
Emilia z kwiatem lilii leśnej Ewy Nowackiej stawia nastoletnią bohaterkę w konfrontacji z pierwszym uczuciem. Na pozór tradycyjny dziewczyński romans zyskał głębię przez związanie współczesnego wątku z mityczno?baśniową opowieścią o dziewczynie sprzed tysiąca lat wabionej przez rusałki, którą nieszczęśliwa miłość doprowadziła do śmierci. Losy bohaterki wydają się podobne do losów boginki, Emilia jednak - mieszkająca na wsi, lecz nieodczuwająca już silnego związku z naturą - jest mądrzejsza. Nie ulega porażce i dorasta do nowego, dojrzalszego, a także świadomego związku.
I tak, przekroczywszy próg "powieści pensjonarskiej", stajemy na granicy prozy nie tyle "dorosłej", co niepoddającej się łatwym przyporządkowaniom. Pora sięgnąć do twórczości najciekawszej pisarki lat 90., Doroty Terakowskiej. Jej książki - od debiutanckiego, baśniowego Władcy Lewawu po kreującą swoistą kosmogonię Poczwarkę - w równym stopniu rozwijają się i "rosną" (treściowo i formalnie) razem z jej potencjalnym czytelnikiem, co ukazuje pisarską ewolucję samej autorki. Podczas gdy pierwsze powieści (Władca Lewawu, Lustro pana Grymsa, Córka Czarownic) były adresowane do dzieci starszych i nastolatków, następne, poczynając od W Krainie Kota, pisane są z myślą o wrażliwym czytelniku niezależnie od wieku. Te bardziej tradycyjne zalicza się do dziecięcej fantastyki lub młodzieżowej (inicjacyjnej) fantasy, kolejne są częścią własnego universum pisarskiego autorki.
Wpisaną na Listę Honorową im. H.Ch. Andersena Córkę Czarownic można uznać za fantasy, lecz już znajdująca się na granicy gatunków, stylistyk i adresów czytelniczych inicjacyjna W Krainie Kota oparta na symbolice kart Tarota wymyka się tradycyjnym klasyfikacjom. W następnej, Samotności Bogów - ukazującej świat na granicy pogaństwa i "nowej wiary" - nie tylko przenikają się różne gatunki i konwencje literackie, a postacie realne z fikcyjnymi, lecz również czas traci swój linearny charakter. Ostatnia książka uznawana za młodzieżową, Tam gdzie spadają Anioły, zachęca do wnikliwego przyjrzenia się sprawom na pozór banalnym. Kim jesteśmy w konfrontacji z innymi bytami? Kim oni są wobec siebie i dla nas? I może żyją tuż obok? To pytania metafizyczne.
Bohaterami utworów Terakowskiej są zarówno dzieci, jak nastolatki i osoby dorosłe; zwierzęta lub postacie z innych wymiarów rzeczywistości są ich równorzędnymi partnerami. W tej przestrzeni, której istnienie sygnalizują też książki innych wymienionych tu autorek, nie powinno być różnic między materialnym i duchowym, dorosłym i dziecięcym, bowiem rzeczywistość jest jedna i niepodzielna. Brak dookreślenia adresata jest naturalną konsekwencją tego założenia. Najistotniejsze jest zadawanie pytań, szukanie swego miejsca w świecie lub próba znalezienia własnego świata - a to dotyczy nas wszystkich.
Moim celem było przedstawienie najważniejszych tendencji w naszej literaturze, które, jak sądzę, wpisują się w nurt piśmiennictwa światowego. Na przykład książka Tam gdzie spadają Anioły pojawiła się niemal jednocześnie z W zwierciadle, niejasno Gaardera i Skrzydlakiem Davida Almonda. Jestem przekonana, że do takiego piśmiennictwa, stawiającego pytania, a unikającego odpowiedzi, należy przyszłość. Być może to ono właśnie okaże się nie tylko zwiastunem, ale prądem przecierającym szlak do świata bez granic - państwowych, religijnych, etnicznych - bez podziału na to, co męskie i żeńskie, dorosłe i niedojrzałe, materialne i duchowe, realne i fikcyjne, przeszłe i przyszłe; i być może słuszne lub nie. Wszystko bowiem jest względne, a najważniejszy jest ciągły ruch, czyli rozwój, czyli, jeśli mogę zaryzykować takie określenie, wieczna, twórcza i płodna niedojrzałość.
Przedruk za: Guliwer 2003, nr 1, s.25-30
| |