EBIB 
Nr 7/2001 (25).  Biblioteki polskie po wejściu do UE. Artykuł
Poprzedni artykuł Następny artykuł     

Recenzowane


 
Rozmiar: 45 bajtów

Anna Ogonowska
Centrum Europejskie UW

Zagrożenia i szanse bibliotek polskich
po wejściu Polski do Unii Europejskiej
- terra incognita i mity

Rozmiar: 45 bajtów

Jestem bibliotekarzem z blisko 10-letnim stażem pracy zawodowej. Los sprawił, że swoją karierę zawodową zaczęłam, i jak dotąd kontynuuję, w Ośrodku Informacji i Dokumentacji Wspólnot Europejskich, ulokowanym w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego. Sprawy integracji europejskiej są więc moim "chlebem powszednim", a śledzenie zainteresowania Unii Europejskiej (UE) bibliotekami w naturalny sposób uważam za swój obowiązek. Zdaję sobie sprawę, że moje poglądy na zaproponowany przez Redakcję Elektronicznej Biblioteki temat: "Biblioteki polskie po wejściu Polski do Unii Europejskiej - szanse i zagrożenia" w dużej części spowodowane są moim aktualnym miejscem pracy, a raczej perspektywą, jaką to miejsce stwarza. Mam jednak nadzieję, że prezentacja tego stanowiska przyczyni się choćby do niewielkiej korekty postrzegania UE w środowisku bibliotekarskim.

Sformułowanie problemu

Na początek zastanówmy się, o czym tak naprawdę mówimy. Proponując temat: "Biblioteki polskie po wejściu Polski do Unii Europejskiej" Redaktorzy Elektronicznej Biblioteki sugerują konieczność oceny stanu polskich bibliotek po uzyskaniu przez Polskę członkostwa w UE. Zakładają tym samym, że to członkostwo spowoduje w bibliotekach "jakąś" zmianę, która warta jest szczegółowego przebadania. Redakcja sugeruje w dopowiedzeniu do tytułu tego numeru, że nasze przystąpienie do UE może stanowić dla bibliotek szansę bądź zagrożenie. Nic w tym dziwnego, że bibliotekarze i bibliotekoznawcy chcą wiedzieć, czy przystąpienie do UE będzie dla nas korzystne czy nie, skoro od kilku lat różne sektory gospodarki analizują wszystkie za i przeciw integracji. W przypadku bibliotek jednak takie prognozy są o tyle trudne, że są pochodną tego, co się wydarzy w sferze społeczno-gospodarczej. Przeprowadzanie takiej analizy byłoby przedsięwzięciem ogromnym, wymagającym licznej grupy specjalistów. Nawet "proste" ocenienie stanu sytuacji bibliotek bez wprowadzania do tego zagadnienia zmiennej, jaką jest UE, jest zadaniem trudnym przede wszystkim ze względu na swoją skalę. Jeżeli dodać do tego kwestie integracji europejskiej, otrzymujemy zadanie karkołomne. Sprawę komplikuje jeden podstawowy fakt: UE wpłynie na biblioteki polskie w większości przypadków jedynie pośrednio, ponieważ jest ona, w przeciwieństwie do IFLA, organizacją polityczno-gospodarczą, w której sprawy bibliotek, głównie ze względów kompetencyjnych, pojawiają się na marginesie całej działalności. Powiązanie np. spraw wprowadzenia euro lub wykorzystania unijnych funduszy strukturalnych z sytuacją finansową bibliotek w Polsce - to niewątpliwie kwestie bardzo ciekawe, tylko czy znajdziemy w Polsce ekonomistów-bibliotekoznawców, którzy umieliby te zależności oszacować? Cały problem w dużym uproszczeniu można sprowadzić do pytania: czy wśród pieniędzy, które nam UE zabierze, będą również te, które miały być przeznaczone na biblioteki, i czy pieniądze, które będą do nas przychodzić z Unii, będą przeznaczane na biblioteki.

Można oczywiście do tego całego zagadnienia nie podchodzić aż tak kompleksowo i poprzestać na studium przypadków, np. zaprezentować, jak kilka bibliotek rozwinęło działalność informacyjną w zakresie integracji europejskiej. Taka skala mikro jest dużo łatwiejsza do oceny szans i zagrożeń. Już dzisiaj możemy wskazać biblioteki, które zyskały na polskich przygotowaniach do członkostwa, choć z drugiej strony myślę, że trudno byłoby znaleźć bibliotekę, która przyczynę swojej kiepskiej kondycji upatrywałaby w UE.

Można także całe zagadnienie rozpatrywać z innej strony, a mianowicie zastanowić się, jakim nowym zadaniom informacyjnym powinny sprostać biblioteki w związku z przystąpieniem Polski do UE.

Tematy niepodejmowane

Zainteresowanie środowiska bibliotekarskiego integracją europejską jest ogromne. Liczba konferencji, seminariów, publikacji wiążących UE ze sprawą bibliotek jest imponująca. Przeważają tematy o samej UE, jej historii, instytucjach, prawie, o informacjach, jakie UE podaje na swój własny temat, jej bazach danych, systemach informacyjnych, sieciach ośrodków informacji, polityce informacyjnej, programach badawczo-naukowych skierowanych do bibliotek, o społeczeństwie informacyjnym tworzonym przez UE itp. Nie poruszono jednak, jak dotąd, sprawy bardzo istotnej, a mianowicie udziału bibliotek w rządowej polityce informowania społeczeństwa o UE.

W 1997 r. Komitet Integracji Europejskiej opublikował dokument pt. "Narodowa strategia integracji" (NSI)1, w którym to przewidziano podejmowanie działań informacyjnych w celu uzyskania społecznego poparcia dla członkostwa. Działania zaplanowane w NSI mają charakter działań promocyjnych. Świadczą o tym: ich tymczasowy charakter (tylko do osiągnięcia członkostwa, a raczej tylko do referendum decydującego o woli przystąpienia społeczeństwa do UE) oraz wyraźnie położony nacisk na pozytywny wizerunek UE prezentowany w tych działaniach.

W NSI nie wspomina się nic o bibliotekach i o ich ewentualnych zadaniach w przygotowaniu do członkostwa. Wizja autorów tej części NSI jest prosta: zadaniem rządu jest przekonanie społeczeństwa do członkostwa, potem natomiast zmartwieniem obywateli będzie zapoznawanie się z działaniami, jakie UE podejmuje w ich imieniu. W świetle NSI zastanawiający jest los ewentualnych instytucji, które miałyby powstać w ramach działań promocyjnych. Prawdopodobnie z chwilą przystąpienia do UE planowane było ich rozwiązanie.

NSI jest dokumentem bardzo ogólnym, który trudno jest oceniać tylko po założeniach. Wiele światła na efektywność podjętych działań rzuca fakt spadku poparcia społecznego dla członkostwa Polski w UE z 72% w 1997 r. do 55% w roku 2001 (dane CBOS)2. Jak widać opinia publiczna jest zmienna. Nie jest moim celem jednak udowadnianie, że spadek poparcia spowodowany jest niezaangażowaniem bibliotek w te działania. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, że obok działań promocyjnych potrzebne są działania informacyjne o stabilnym podłożu instytucjonalnym, a do takich biblioteki nadają się bardzo dobrze. Problem informowania społeczeństwa o poczynaniach UE nie skończy się z chwilą uzyskania w niej członkostwa, a raczej wtedy tak naprawdę się rozpocznie. Obywatelstwo UE, a takie automatycznie uzyskują obywatele wszystkich państw członkowskich, nakłada dodatkowe obowiązki i nadaje nowe prawa każdemu "szaremu obywatelowi". Z tego też względu członkostwo w UE zdecydowanie odbiega od członkostwa w innych organizacjach międzynarodowych (np. w ONZ). Jeżeli poprzestaniemy w Polsce na promocji UE, to zagadnienia integracji europejskiej będą pojawiały się we wszystkich mediach jako temat dyżurny tylko w tych momentach, kiedy będzie trzeba uzyskać społeczne poparcie np. przed kolejną ratyfikacją zrewidowanego "Traktatu o Unii Europejskiej". Będą to jak zwykle działania pokazujące UE w superlatywach, na rzetelną wymianę poglądów i dyskusję nie będzie czasu, bo przecież racja stanu wymagać będzie szybkiego i pomyślnego zakończenia całej sprawy. Ewentualne niepowodzenie takiego postępowania można będzie skorygować powtórną akcją promocyjną o spotęgowanej "sile rażenia".

W 1999 r. wobec spadku poparcia dla członkostwa Polski w UE, Urząd Komitetu Integracji Europejskiej przedstawił założenia "Programu informowania społeczeństwa" (PIS)3. Program ten szczegółowo definiuje działania informacyjno-edukacyjno-promocyjne obejmujące okres od 1999 r. aż do osiągnięcia przez Polskę członkostwa w UE. Do niewątpliwych osiągnięć tego programu można zaliczyć zwrócenie uwagi na konieczność kontynuowania działań informacyjnych także po uzyskaniu członkostwa. Twórcy programu wyrazili jednak opinię, że działania informacyjno-edukacyjne po uzyskaniu przez Polskę członkostwo w UE będą miały inny cel i charakter.

W PIS po raz pierwszy wymieniono również biblioteki i ośrodki informacji jako partnerów biorących udział w realizacji programu. Jest to niewątpliwy postęp w porównaniu z "Narodową strategią integracji". Z nazwy wymienia się tam jednak tylko ośrodki dokumentacji europejskiej i bibliotekę depozytową oraz centra euro-info. Oprócz tego mowa jest o: "pozarządowych ośrodkach informacyjnych", "klubach, ośrodkach i centrach utworzonych przy szkołach różnych szczebli i działających na rzecz upowszechnienia wiedzy i informacji o UE i naszej z nią integracji", "regionalnych ośrodkach rządowych zajmujących się edukacją i informacją europejską (m.in. wojewódzkie zespoły integracji europejskiej, regionalne ośrodki informacyjne)". Zanim jednak zaczniemy cieszyć się z tak licznej grupy bibliotek i ośrodków, które podejmują działania informacyjne w zakresie integracji europejskiej należy dokonać pewnego rozróżnienia, którego w PIS-ie wyraźnie nie uczyniono. Mianowicie chodzi mi o podział na ośrodki informacji i biblioteki powstałe i funkcjonujące dzięki wydatnej pomocy UE oraz na biblioteki i ośrodki informacji pozbawione tej pomocy. Czytelnikowi poszukującemu informacji o UE jest oczywiście obojętne, do której kategorii trafia, byleby tylko miał dostęp do tego, co go interesuje. Jednak z punktu widzenia oceny efektywności działań informacyjnych podejmowanych z polskiej strony, takie rozróżnienie jest konieczne. Biblioteki depozytowe, ośrodki dokumentacji europejskiej, centra euro-info zaliczane są do unijnych sieci ośrodków informacyjnych, stanowiących narzędzia polityki informacyjnej UE. Są one tworzone przy polskich instytucjach (urzędach centralnych, szkołach wyższych, agencjach), jednak ich uprzywilejowana pozycja polega na tym, że otrzymują materiały źródłowe instytucji wspólnotowych bezpłatnie lub też po preferencyjnych cenach. Gdyby nie ta dotacja, ośrodki te nie wyróżniałyby się niczym spoza innych polskich bibliotek i ośrodków informacji, które pragną zaspokoić potrzeby informacyjne w tym zakresie. To dobrze, że twórcy PIS uwzględnili tę grupę ośrodków w swoim programie jednak, moim zdaniem, nie można ich zaliczyć do "polskich osiągnięć" w tej dziedzinie.

W 1997 r. powstało Centrum Informacji Europejskiej. Jest to jednostka podlegająca Urzędowi Komitetu Integracji Europejskiej odpowiedzialna m.in. za wdrażanie PIS. Centrum to prowadzi działalność informacyjną w zakresie integracji europejskiej skierowaną do całego społeczeństwa. Jest ono ulokowane w Warszawie, ponieważ jednak trudno byłoby jednej instytucji zaspokoić zapotrzebowanie całego społeczeństwa na informacje o UE, w 1999 r. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej zdecydował się utworzyć regionalne centra informacji europejskiej stanowiące agendy Centrum Informacji Europejskiej w regionach. Zdecentralizowane przekazywanie informacji ma na celu usprawnienie działań informacyjnych poprzez: zbliżenie do odbiorcy oraz dostosowanie przekazu do potrzeb poszczególnych grup odbiorców. Regionalne centra zobowiązane są do udostępniania w stałych godzinach pomieszczeń, w którym można znaleźć informacje i zasięgnąć porady w zakresie informacji o UE i naszej z nią integracji, jak również udostępniane są tam komputery z dostępem do Internetu pozwalające na wyszukiwanie internetowej informacji o UE. Instytucje starające się o status takiego ośrodka powinny mieć doświadczenie w prowadzeniu działalności informacyjnej. Obecne i byłe wojewódzkie biblioteki publiczne spełniały kryteria stawiane tym centrom.

W wyniku ogłoszonego przetargu wyłoniono w dwóch etapach 32 instytucje, które uzyskały status regionalnych centrów informacji europejskiej4. Wśród wybranych instytucji znajduje się tylko jedna biblioteka (Książnica Beskidzka w Bielsku-Białej), pozostałe centra ulokowano m.in. przy urzędach wojewódzkich, powiatowych i miejskich, w szkołach wyższych lub przy fundacjach tych szkół, w agencjach rozwoju regionalnego, w izbach handlowych, w fundacjach i stowarzyszeniach.

Zadania i funkcje regionalnych centrów informacji europejskiej do złudzenia przypominają zadania i funkcje bibliotek publicznych ("Biblioteki publiczne służą zaspokajaniu potrzeb oświatowych, kulturalnych i informacyjnych ogółu społeczeństwa oraz uczestniczą w upowszechnianiu wiedzy i kultury. (...) Biblioteki publiczne organizowane są w sposób zapewniający mieszkańcom dogodny dostęp do materiałów bibliotecznych i informacji" - Ustawa z dnia 27 czerwca 1997 r. o bibliotekach. DzU 1997 nr 85 poz. 539). Tworzenie nowej struktury informacyjnej, równolegle obok już istniejącej, jest pomysłem bardzo śmiałym, zapewne znajdującym mocne argumenty u jego twórców. Wątpliwości budzi jednak przede wszystkim długoterminowy aspekt podjętych decyzji. Czy tak wybrane regionalne centra informacji europejskiej będą kontynuować podjęte zadania także po przystąpieniu Polski do UE? Czy działania informacyjne będą także prowadzone po wyczerpaniu dotacji na ten cel lub w przerwie między jedną strategią informowania a drugą (przedczłonkowska i członkowska)? Pomysł lokowania regionalnych centrów informacji europejskiej poza bibliotekami prawdopodobnie znajdował uzasadnienie w dotarciu do tych grup społecznych, które nie są głównymi użytkownikami bibliotek publicznych np. przedsiębiorców, mediów, rolników itp. Jeżeli traktować PIS jedynie jako kontynuację działań promocyjnych, takie postępowanie może znajdować uzasadnienie, choć z drugiej strony nie bardzo wiadomo, w jaki sposób regionalne centra informacji europejskiej mają przyciągnąć do siebie tych, którzy nie mają nawyku korzystania z bibliotek publicznych.

Niezaangażowanie bibliotek publicznych w proces informowania społeczeństwa o integracji europejskiej wymaga przynajmniej krótkiej refleksji. Niewątpliwie mamy tu do czynienia ze świadomą decyzją. Świadczy o tym publikacja opracowana przez Centrum Informacji Europejskiej nt. strategii informowania społeczeństw w Szwecji, Finlandii i Austrii przed ich przystąpieniem do UE w 1995 r.5 W strategiach informacyjnych Finlandii i Szwecji biblioteki publiczne wymieniane są nie raz i bynajmniej nie stanowią marginesu tych strategii. Publikacja ta niewątpliwie stanowiła materiał źródłowy w opracowaniu polskiego PIS-u, tym bardziej zastanawiające jest, że w Polsce ten element pominięto.

Bardzo dobrze się stało, że PIS został połączony z edukacją europejską na każdym szczeblu szkolnictwa. Realizacja zadań edukacyjnych w zakresie integracji europejskiej wymaga pozyskiwania zarówno przez nauczycieli i wykładowców, jak również przez uczniów i studentów materiałów dydaktycznych. W naturalny sposób przekłada się to na nowe zadania bibliotek szkolnych i uczelnianych. Trudno jednak oczekiwać, że biblioteki te zaspokoją zapotrzebowanie informacyjne całego regionu, w którym się znajdują. Dlatego uważam za chybione pomysły Centrum Informacji Europejskiej organizowania w szkolnych pracowniach komputerowych punktów dostępu do internetowych informacji o UE, przeznaczonych nie tylko dla zaspokojenia potrzeb danej szkoły, lecz również obsługujących wszystkich zainteresowanych z regionu. Wątpię, czy dyrektorzy szkół, posiadający takie pracownie, zgodzą się na ich udostępnienie wszystkim zainteresowanym. Po raz kolejny również funkcje bibliotek publicznych usiłuje się przekazać (narzucić) innym organizacjom.

Centrum Informacji Europejskiej realizuje założenia PIS-u trzema podstawowymi kanałami: w mediach, poprzez Internet oraz wydając broszury o UE w nakładach dochodzących do miliona egzemplarzy. Przekaz medialny, chociaż bardzo skuteczny i atrakcyjny dla odbiorców, jest jednak formą dość ulotną. Szkoda, że programy edukacyjne o UE emitowane w telewizji publicznej nie są także dystrybuowane na kasetach wideo, pozwalając na ich wykorzystanie w dogodnych sytuacjach i miejscach.

Należy się bardzo cieszyć, że Centrum Informacji Europejskiej wykorzystuje Internet w działaniach informacyjnych oraz że preferuje współpracę z instytucjami, które zapewniają do niego dostęp. Doceniając zalety Interentu takie jak: szybkie dotarcie z informacjami do odbiorców oraz niski koszt dystrybucji informacji (cześć kosztów ponosi odbiorca), należy zwrócić uwagę na zakres informacji, do jakich odbiorcy mają dostęp. W Internecie jest bardzo dużo informacji o UE. Jest wiele coraz lepiej zorganizowanych polskich stron WWW informujących o UE, jednak niewiele z nich wykracza poza zestaw ogólnych informacji o prowadzonych przez UE politykach. Do niewątpliwych polskich sukcesów w tej dziedzinie można zaliczyć utworzenie przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej stron WWW z tłumaczeniami aktów prawnych Wspólnot Europejskich6 oraz z elektronicznymi wersjami czasopism takich jak Monitor Integracji Europejskiej7 oraz Biuletyn Analiz8, które w wersji drukowanej wychodziły w bibliofilskich nakładach. Z drugiej strony jest wiele zagranicznych stron WWW informujących o UE, np. główny serwer informacyjny UE - Europa9, wymagają one jednak znajomości języków obcych. Unia Europejska chociaż promuje naukę języków obcych, to każdemu swojemu obywatelowi zapewnia dostęp do informacji o niej w jego ojczystym języku.

Broszury o UE wydawane w języku polskim przez Centrum Informacji Europejskiej mają tą zaletę, że są napisane prostym, przejrzystym językiem oraz że ich dystrybucja odbywa się bezpłatnie. Broszury te idealnie nadają się do akcji promocyjnych, jednak trudno je uznać za podstawę wiedzy o UE dla tych, którzy tematem interesują się bardziej szczegółowo.

W Polsce wydano już tysiące publikacji nt. UE (dowodem tego jest księgozbiór Ośrodka, w którym pracuję). W większości przypadków są to szczegółowe opracowania pozwalające nie tylko zapoznać się z działalnością UE, ale również umożliwiające krytyczną analizę tej działalności i jej odniesienie do polskiej rzeczywistości. Szkoda, że twórcy PIS nie pomyśleli o stworzeniu bazy bardziej specjalistycznych źródeł informacji o UE. A przecież wystarczyło na przykład podjąć współpracę z tymi bibliotekami w Polsce, które na mocy ustawy otrzymują egzemplarz obowiązkowy. Gdyby np. w zamian za jednorazową lub okresową dotację (niekoniecznie finansową) w bibliotekach tych wydzielono odrębną czytelnię europejską, skupiającą rozproszone materiały o integracji europejskiej, powstałoby kolejnych 16 punktów informacyjnych, które nie wątpię, że znalazłyby swoich czytelników.

W 2000 r. Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce zleciło przeprowadzenie badania zasobów i potrzeb polskiej infrastruktury informacyjnej związanej z UE. Myślę, że celowym byłoby również przeprowadzenie badania zapotrzebowań czytelniczych i ich zaspokojenia w zakresie informacji o integracji europejskiej. Myślę, że wynik tego badania stanowiłby argument przemawiający za włączeniem polskich bibliotek do programu informowania społeczeństwa.

W grudniu 2000 r. na szczycie Rady Europejskiej w Nicei (Francja) zakończono kolejną konferencję międzyrządową mającą na celu reformę UE w związku z nowymi wyzwaniami (m.in. spodziewanym w niedalekiej przyszłości rozszerzeniem na Wschód). Na szczycie tym zapowiedziano rozpoczęcie kolejnej konferencji międzyrządowej na rok 2004. Do tego czasu zaplanowano przeprowadzenie szerokiej debaty nad przyszłością UE10. Debata ta zakłada m.in. przeprowadzenie debat krajowych w państwach członkowskich UE mających na celu skonfrontowanie różnych wizji rozwoju UE. W debacie tej mają brać udział nie tylko politycy i specjaliści od integracji europejskiej, lecz również wszyscy zainteresowani tymi zagadnieniami (przedsiębiorcy, naukowcy, organizacje społeczne itp.). Do debaty zostały zaproszone również państwa starające się o członkostwo w UE. Przeprowadzenie takiej debaty w Polsce wymaga przede wszystkim wiedzy o tym, czym UE jest obecnie. Aby umożliwić społeczną debatę nt. wizji rozwoju UE, potrzebne są źródła informacji o UE. Bez przemyślanej polityki informacyjnej w tym zakresie taka debata będzie mogła być przeprowadzona tylko w ograniczonym zakresie.

Rozmiar: 45 bajtów

Podsumowując dotychczasowy udział bibliotek w przygotowaniu społeczeństwa do członkostwa w UE można powiedzieć, że zostały one pominięte w podejmowanych działaniach. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest już przesądzone i że bibliotek nie można w ten proces zaangażować. Potrzebne jest jednak zwrócenie uwagi rządu na konieczność prowadzenia polityki informacyjnej (w odróżnieniu od promocyjnej) oraz na fakt, że biblioteki publiczne pełnią nie tylko funkcje edukacyjno-kulturalne, ale są również ważnym instrumentem demokratycznego komunikowania się władz z obywatelami. Myślę, że przy formułowaniu założeń rządowej polityki informacyjnej w zakresie integracji z UE powinny uczestniczyć Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Uchwalając ustawę o bibliotekach Sejm nie zobowiązał administracji publicznej do wykorzystywania istniejącej sieci bibliotecznej w przypadku przeprowadzania akcji informacyjnych na ogólnokrajową skalę. Problem informowania społeczeństwa o integracji Polski z UE nie jest jedynym przykładem niewykorzystania istniejącej infrastruktury bibliotecznej. Drugim "świeżym" tego przykładem są projekty ustaw o dostępie obywateli do informacji publicznej11.

Najczęściej spotykane błędy

Wśród polskich bibliotekarzy krąży wiele mitów nt. UE. Najczęściej są one spowodowane niewiedzą lub wiedzą bardzo powierzchowną na ten temat. Zagadnienia integracji europejskiej są zagadnieniami bardzo skomplikowanymi, łączącymi w sobie zagadnienia stosunków międzynarodowych, ekonomii, prawa, socjologii oraz antropologii. Jak dotąd, Polska nie należała do organizacji międzynarodowej, która w tak znaczny sposób wpływałaby na wewnętrzne sprawy kraju. Nic więc dziwnego, że błędy się pojawiają. Niepokojący jest jednak fakt powtarzania tych samych błędów w tym samym środowisku.

Do najczęściej spotykanych błędów należy przekonanie łączące harmonizację prawa polskiego z prawem wspólnotowym ze zmianą sytuacji prawnej bibliotek w Polsce. Prawo wspólnotowe, do którego teraz dostosowywane jest prawo polskie ma ograniczony zakres przedmiotowy, tzn. nie dotyczy każdej dziedziny regulowanej prawnie, a jedynie tych dziedzin, które leżą w kompetencjach Wspólnot Europejskich. Biblioteki nie są wprost przedmiotem działań UE, ale mogą się nim stać, jeżeli zostaną włączone w dziedzinę, która leży choć w niewielkim stopniu w jej kompetencjach. Biblioteki najczęściej "podciągane" są pod sferę kultury, nauki lub edukacji. W przypadku kultury art. 151 Traktatu o Wspólnocie Europejskiej wyraźnie zakazuje działań harmonizacyjnych w tym zakresie. W przypadku nauki działania instytucji wspólnotowych ograniczają się do stymulowania badań naukowych i postępu technologicznego oraz usuwania barier transgranicznej współpracy naukowej. W przypadku edukacji UE pozostawia państwom członkowskim odpowiedzialność za treści nauczania i organizację systemu edukacyjnego. Działania harmonizacyjne w dziedzinie edukacji mają na celu jedynie stworzenie systemu uznawania kwalifikacji zawodowych zdobytych w innym państwie członkowskim UE.

Działania UE w sferze kultury, edukacji i nauki w żaden sposób nie wpływają na konieczność zmiany polskiej ustawy o bibliotekach. Nie jest prawdą jakoby w państwach członkowskich UE biblioteki były zorganizowane według jednakowego (ujednoliconego) lub podobnego (zharmonizowanego) prawa bibliotecznego. Być może świat byłby ładniejszy i bardziej zrozumiały, gdyby wszystkie biblioteki w Europie były zorganizowane według tych samych zasad, jednak koszt takiego ujednolicenia lub upodobnienia zdecydowanie przerasta celowość takich zabiegów.

Pokrewnym, choć odmiennym zagadnieniem, są prawa, które prawem bibliotecznym nie są, lecz mają zastosowanie w bibliotekach, np. prawo autorskie i prawa pokrewne. Zagadnienia praw autorskich i praw pokrewnych są przedmiotem działań harmonizacyjnych UE, jednak UE nie zharmonizowała całości tych zagadnień, a jedynie te aspekty, które są niezbędne do funkcjonowania jednolitego rynku (tzn. rynku, na którym obowiązują zasady swobodnego przepływu osób, towarów, usług i kapitału). Dla bibliotek z tego zagadnienia istotne są następujące kwestie: zakres utworów objętych ochroną, długość okresu ochrony oraz lista szczególnych przywilejów i obowiązków nałożonych na biblioteki w tym zakresie. O ile zakres przedmiotowy prawa autorskiego i praw pokrewnych, a także długość okresu ochrony nie budzą wśród bibliotekarzy i bibliotekoznawców wielkich emocji, o tyle specjalne przywileje i obowiązki bibliotek są przedmiotem wielu nieporozumień.

Najwięcej kłopotu sprawia dyrektywa 92/100/EEC12 o najmie i użyczaniu w odniesieniu do własności intelektualnej. Użyczaniem, w rozumieniu tej dyrektywy, jest okresowe użytkowanie utworu podlegającego ochronie prawnoautorskiej z założeniem, że nie jest on wykorzystywany w celach komercyjnych oraz przekazanie dokonane przez instytucję użyteczności publicznej (nie dotyczy to sytuacji przekazania z jednej instytucji użyteczności publicznej do drugiej). Z użyczaniem mają do czynienia np. wszystkie biblioteki, które wypożyczają bezpłatnie czytelnikom swoje zbiory. Dyrektywa 92/100/EEC przyznaje przynajmniej twórcy w takiej sytuacji prawo do wynagrodzenia. Z tego faktu wiele osób wyciągnęło wniosek, że polskie biblioteki wraz z przystąpieniem Polski do UE będą musiały wprowadzić opłaty za wypożyczenia.

Zacznijmy od tego, że dyrektywa jest aktem prawnym, który nakłada na państwa członkowskie UE obowiązek implementacji w prawodawstwo krajowe postanowień zawartych w dyrektywie. W Polsce, jak dotąd, ta sprawa nie została uregulowana. Należy również zwrócić uwagę, że jak dotąd, nie było u nas zwyczaju płacenia twórcom za tak rozumiane użyczenie. W niektórych państwach europejskich prawo to, zwane w języku angielskim public lending rights, istnieje od wielu lat. Ma ono na celu rekompensatę utraconych zysków, wynikającą z faktu wykorzystywania jednego egzemplarza utworu przez wielu odbiorców.

Całe zagadnienie ma dwa kluczowe elementy: konieczność uzyskania zgody twórcy na użyczenie oraz jego obowiązkowe wynagrodzenie. Art. 5 pkt. 1 dyrektywy 92/100/EEC zezwala państwom członkowskim ustanowić wyjątki od wyłącznego prawa twórcy do udzielenia (lub nieudzielenia) zgody na użyczenie publiczne. Oznacza to, że ustawodawca krajowy może określić sytuacje lub instytucje, które są zwolnione z konieczności uzyskiwania zgody twórcy na użyczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia. Art. 5 pkt. 3 dyrektywy 92/100/EEC zezwala państwom członkowskim na zwolnienie określonych kategorii instytucji od konieczności wypłacenia twórcy honorarium. Wszystko zależy więc od Sejmu.

Pomysł odpłatnego wypożyczania materiałów bibliotecznych z większości polskich bibliotek podważyłby rolę, jaką pełnią przede wszystkim biblioteki publiczne i szkolne. Poza tym, jak wielki mechanizm rozliczeniowy musiałaby posiadać każda biblioteka, żeby obliczyć, ile razy książki podlegające prawu autorskiemu zostały wypożyczone i pozwalający na zlokalizowanie twórcy w celu uiszczenia honorarium.

Mam jednak nadzieję, że wizje, przytoczone wyżej, będą się mogły zdarzyć jedynie w koszmarnych snach bibliotekarzy. Mam nadzieję, że Sejm zanim podejmie decyzję w tej sprawie, przyjrzy się najpierw, w jaki sposób to zagadnienie zostało rozwiązane w innych państwach i skorzysta z możliwych wyjątków i zwolnień. W przeciwnym razie musiałaby nastąpić nowelizacja art. 28 polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych gwarantująca bibliotekom bezpłatne wypożyczanie materiałów ("Biblioteki, archiwa i szkoły mogą udostępniać nieodpłatnie, w zakresie swoich zadań statutowych, egzemplarze utworów opublikowanych" - Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. DzU 2000 nr 80 poz. 904).

Kolejna kwestią, którą chciałabym poruszyć, jest nadużywanie nazwy UE wtedy, gdy mowa jest jedynie o wewnętrznych spawach jej państw członkowskich. To, co wydarza się w państwach członkowskich UE, nie musi być powiązane z działalnością UE. Np. jeżeli mówimy o prawie bibliotecznym we Francji, Portugalii i Irlandii, to w najlepszym razie możemy powiedzieć, że chodzi nam o prawo biblioteczne wybranych państw członkowskich UE, ale nie o prawo biblioteczne w UE. Ten drugi tytuł wyraźnie sugeruje, że prawo biblioteczne ma jakiś europejski wymiar lub że chodzi nam o prawo biblioteczne wszystkich państw członkowskich UE. Unia Europejska jest obecnie tematem modnym, wielu autorów jednak posługuje się tą nazwą bez wyraźnej potrzeby, wprowadzając tym samym czytelnika w błąd.

Na koniec jeszcze jedna uwaga o nazewnictwie instytucji wspólnotowych i organizacji europejskich. Polskie nazwy tych instytucji zostały już w literaturze ugruntowane. Mylenie Rady Unii Europejskiej z Radą Europejską lub, co gorsza, z Radą Europy świadczy o bardzo pobieżnej znajomości tematu. Odróżnianie tych instytucji i organizacji stanowi abecadło osoby zajmującej się UE. Błędne posługiwanie się tymi nazwami nasuwa podejrzenie, że i cała reszta podawanych informacji nie jest wiarygodna, a powtarzanie tych samych błędów utrwala je także u czytelników. Z przykrością obserwuję, jak kolejne osoby, cytując wcześniejsze prace, powtarzają te same błędy.

Podsumowanie

Jakie szanse i zagrożenia przyniesie polskim bibliotekom nasze członkostwo w UE? Wszystko zależy od nas. Kondycja bibliotek po uzyskaniu członkostwa będzie pochodną kondycji całego kraju. Dla bibliotek wyjątkową szansą jest podjęcie działań informacyjnych na rzecz integracji europejskiej. Moim zdaniem jest to dobry moment, aby temat bibliotek powiązać na stałe z polityką informacyjną na rzecz integracji europejskiej. Gwarantowałoby to poruszanie tematu bibliotek przy każdej rewizji tej polityki. Myślę, że biblioteki mogłyby na tym tylko zyskać. Powodzenie tej operacji mogłoby także stanowić bodziec do większego zainteresowania administracji publicznej (na każdym jej szczeblu) bibliotekami jako instrumentem komunikacji władzy z obywatelami.

17 polskich bibliotek już teraz jest bezpośrednimi beneficjentami Unii Europejskiej. Są to ośrodki dokumentacji europejskiej oraz biblioteka depozytowa, które bezpłatnie otrzymują materiały źródłowe instytucji wspólnotowych. Roczna wartość otrzymywanych materiałów wynosi dla każdego ośrodka ok. 16 tys. euro. Do tego należy dodać wartość uzyskanych dostępów do komercyjnych baz danych Unii Europejskiej (np. bazy CELEX).

Największym zagrożeniem jest niezrozumienie, czym jest Unia Europejska i jaki wpływ będzie miało na Polskę członkostwo w tej organizacji. Niedoinformowanie inicjuje powstawanie mitów, które z jednej strony powodują niepotrzebny lęk przed integracją lub z drugiej strony rozbudzają nieuzasadnione nadzieje, które członkostwo w tej organizacji może tylko rozwiać, powodując rozczarowanie.

Anna Ogonowska   
Rozmiar: 45 bajtów
 
Rozmiar: 45 bajtów

Przypisy

  1. Narodowa strategia integracji [online]. Warszawa 1997, dostępny w WWW:
    http://www.cie.gov.pl/tem/dok/nsi/nsip/nsip.htm
  2. Opinie o integracji Polski z Unią Europejską [online]. Oprac. M. Wenzel. B.m. 2001, dostępny w WWW:
    http://www.cbos.org.pl/SPISKOM.POL/2001/KOM036/KOM036.HTM
  3. Program informowania społeczeństwa [online]. Warszawa 1999, dostępny w WWW: http://www.cie.gov.pl/tem/dok/pis.pdf
  4. Por. http://www.cie.gov.pl/rcie.htm
  5. M. Leska, A. Ostrowska: Drogi do Unii Europejskiej. Narodowe strategie informacyjne [online]. Warszawa 1998, dostępny w WWW: http://www.cie.gov.pl/pub/ksi/strinf.pdf
  6. http://www.ukie.gov.pl/tlum/html/main.html
  7. Monitor Informacji Europejskiej - http://www.ukie.gov.pl/UKIEPubl.nsf/
    MonitorIntegracjiWszystkieWEB?OpenForm&Collapse=1
  8. Biuletyn Analiz - http://www.ukie.gov.pl/UKIEPubl.nsf/BiuletynAnalizWszystkieWEB?OpenForm&Collapse=1
  9. Serwer Europa - http://europa.eu.int
  10.  Commission communication on certain arrangements for the debate on the future of the European Union [online]. Luxembourg 2001, (COM(2001) 178), dostępny w WWW: http://europa.eu.int/futurum/documents/offtext/com25042001_en.pdf
  11.  Poselski projekt ustawy o dostępie do informacji publicznej. Druk nr 2094 z dnia 5 lipca 2000 r. [online]. Warszawa 2000, dostępny w WWW: http://ks.sejm.gov.pl:8009/proc3/opisy/2094.htm; Poselski projekt ustawy o jawności procedur decyzyjnych, grupach interesu i publicznym dostępie do informacji. Druk nr 2153 z dnia 25 lipca 2000 r. [online]. Warszawa 2000, dostępny w WWW: http://ks.sejm.gov.pl:8009/proc3/opisy/2153.htm
  12.  Dyrektywa Rady Wspólnot Europejskich nr 92/100 z dnia 19 listopada 1992 r. dotycząca prawa najmu i użyczania oraz określonych praw pokrewnych w zakresie własności intelektualnej [online]. B.m. [ok. 1998], dostępny w WWW: http://www.ukie.gov.pl/tlum/Acquis/nzwer/dyr/392L0100.pdf
  Na początek 
Rozmiar: 45 bajtów

EBIB 7/2001 (25), Biblioteki polskie po wejściu do Unii Europejskiej - szanse i zagrożenia.
    A. Ogonowska, Zagrożenia i szanse bibliotek polskich po wejściu Polski do Unii Europejskiej - terra incognita i mity :   www.ebib.pl/2001/25/ogonowska.html