EBIB 
Nr 2/2002 (31), Jakość w bibliotekarstwie  cz. II. Konfrontacje praktyczne. Artykuł
  Poprzedni artykuł Następny artykuł  

 
Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów


Jadwiga Nowacka
Biblioteka Publiczna w Suwałkach

Analiza potrzeb środowiska lokalnego jako podstawa oferty bibliotecznej Biblioteki Publicznej w Suwałkach

Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów
Rozmiar: 45 bajtów

Zadania i funkcje biblioteki zmieniały się w ciągu wieków. Początkowo ograniczały się wyłącznie do gromadzenia zbiorów, czego naturalnym niejako następstwem stała się konieczność ich opracowywania. W czasach nowszych, tj. od połowy XVIII wieku, kiedy powstały biblioteki publiczne, na plan pierwszy wysunęło się udostępnianie książek[1]. Nie znaczy to, że podstawowe zadania uległy zmianie. Oczywiście nadal, biblioteki gromadzą i przechowują różnorodne dokumenty, a wyspecjalizowani bibliotekarze opracowują zasoby według ustalonych, międzynarodowych zasad, co jest warunkiem sine qua non funkcjonowania każdej książnicy. Nie chodzi tu bowiem o zwykłą inwentaryzację stanu posiadania, ale o umożliwienie czytelnikom korzystania z księgozbioru.

W naszych czasach okazało się, że samo opracowanie jest dalece niewystarczające. Biblioteki publiczne, powstałe z myślą o powszechnym dostępie do książek,[2] od początku podjęły wiele zabiegów mających na celu upowszechnianie czytelnictwa wśród najszerszych kręgów społeczeństwa. W sprawozdaniach z działalności Biblioteki Załuskich, pierwszej polskiej książnicy udostępnionej narodowi, przy każdej sposobności podnoszono problem małej frekwencji czytelniczej, co wskazuje, jak wielką wagę przywiązywano do tego problemu.

W ciągu dwu i pół wieku istnienia bibliotek publicznych na ziemiach polskich nastąpił niezwykły ich rozwój. Najczęściej inicjatywa wychodziła od społeczności lokalnych, świadomych roli książki w szerzeniu oświaty, pogłębianiu wiedzy i podnoszeniu poziomu kulturalnego człowieka. Trudno przecenić te działania, zwłaszcza że powstające placówki od samego początku realizowały jedno z najważniejszych zadań biblioteki - były tworzone z myślą o potrzebach konkretnego środowiska. Warto zatem pamiętać, że kiedy obecnie dokonujemy wnikliwego rozpoznania potrzeb czytelniczych, posługując się wypracowaną przez bibliotekoznawców metodologią, w istocie nie wymyślamy niczego nowego, a jedynie pogłębiamy założenia naszych poprzedników.

Biblioteka Publiczna im. Marii Konopnickiej w Suwałkach w ciągu ponad pół wieku istnienia przeszła kilka poważnych reorganizacji. Była biblioteką miejską, powiatową i wojewódzką, zawsze jednak służyła miejscowej społeczności. Tym więc, co okazało się najbardziej trwałe, co można nazwać rdzeniem naszej placówki, była jej aktywna obecność w życiu mieszkańców miasta i okolic. I ten właśnie cel dobrze rozumianej użyteczności zawsze przyświecał wszystkim bibliotekarzom w ich pracy, także wówczas, gdy nie był głośno artykułowany. Warto zauważyć fakt, który umyka najczęściej różnorodnym badaniom, prowadzonym z naukową skrupulatnością - bodaj wszystkie bibliotekarki (bo jest to jeden z najbardziej sfeminizowanych zawodów) pochodziły i pochodzą z Suwałk lub najbliższych okolic; mając zaś rodziny i wychowując dzieci, w naturalny niejako sposób poznawały potrzeby czytelników i wykorzystywały tę wiedzę w swojej pracy. Dzisiaj, gdy od pracowników biblioteki wymaga się specjalistycznego wykształcenia także informatycznego, podobne uwagi mogą wydać się wręcz niestosowne, ale przecież nasza placówka i w latach wcześniejszych radziła sobie z różnorodnymi zadaniami. Wystarczy sięgnąć do archiwum po doroczne sprawozdania z działalności biblioteki, by się o tym przekonać.

Z całą pewnością jednak dokonanie gruntownej analizy potrzeb środowiska lokalnego staje się obecnie jednym z najpilniejszych i zarazem najważniejszych zadań, które należy zrealizować w oparciu o sprawdzone w praktyce metody, wykorzystując osiągnięcia współczesnego bibliotekoznawstwa, a także nauk społecznych, zwłaszcza socjologii i psychologii. Dotyczy to każdego typu biblioteki, szczególnie zaś placówek publicznych.

Od ponad dziesięciu lat żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości politycznej, społecznej i ekonomicznej, co wymusiło i nadal wymusza szereg zmian, także w naszej pracy. Przede wszystkim coraz trudniej o fundusze na zakup nowości, bez których biblioteka po prostu umiera. Żadna złotówka nie tylko nie może być zmarnowana, ale musi być wykorzystana jak najlepiej. To szczególny paradoks, że pieniędzy zabrakło w momencie, kiedy są najbardziej potrzebne. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z konieczności odnowienia księgozbioru w każdej placówce, i to ponad zwyczajną miarę. Nie chodzi wszak jedynie o zastąpienie książek zniszczonych nowymi lecz o wymianę znacznej części zbiorów.

Po roku 1989, gdy wreszcie przestała istnieć wszechwładna cenzura, pojawiła się - jak wiadomo - konieczność ukazania na nowo zwłaszcza współczesnych dziejów Polski i świata, podobnie jak i niezakłamanej historii literatury, przywrócenia twórczości wielu pisarzy. Proces ten, nazwany wypełnianiem "białych plam", nasza biblioteka podjęła niemal natychmiast, co okazało się tym łatwiejsze, że podobne zabiegi w zasadzie trwały już (bez rozgłosu) od kilku lat. Spełniając prośby nauczycieli i uczniów, zorganizowano wraz z Towarzystwem Literackim im. Adama Mickiewicza cykl spotkań z wybitnymi literaturoznawcami oraz kilka poważnych sesji popularno-naukowych. Był to jednak jedynie przysłowiowy "wierzchołek góry lodowej". Wkrótce okazało się, że bez zakupów nowych opracowań i wprowadzonych do kanonu lektur obowiązkowych utworów, zbiory biblioteczne w znacznej części staną się dla uczniów, a więc najliczniejszej grupy czytelniczej, na niewiele przydatne.

Ledwie z ogromnym wysiłkiem uporano się w jakiejś mierze z tym problemem, pojawiły się zupełnie nowe wyzwania, wcześniej nieznane w praktyce bibliotecznej. Gromadzone dotąd zbiory miały charakter uniwersalny, wypracowany przez lata. Ich podstawę stanowiła literatura piękna oraz literatura dla dzieci i młodzieży. Tymczasem nastąpił wielki boom edukacyjny. Młodzież szkolna, a także już pracująca, lecz zagrożona bezrobociem, podjęła szaleńczy wręcz wyścig o miejsca na wyższych uczelniach, państwowych i prywatnych, co oznaczało konieczność pogłębiania wiedzy. Szczególnie oblegane były - jak wiadomo - dwa kierunki: prawo i ekonomia. Wielu młodych czytelników pojawiło się w bibliotece z pytaniami o najnowsze książki z interesujących ich dyscyplin. Nie trzeba dodawać, że opracowania z zakresu ekonomii zdezaktualizowały się bodaj jeszcze bardziej niż te z historii czy nauki o literaturze. Przy tym rynek książki niebywale się wzbogacił. Wiele dzieł wydawano w pięknej szacie graficznej, na dobrym papierze; wśród nich znajdowały się tytuły, o których wcześniej nie można było nawet marzyć, znali je wyłącznie nieliczni bywalcy międzynarodowych targów. Coraz częściej bibliotekarze musieli odpowiadać negatywnie na pytania o nowości. Na skutki tej sytuacji nie trzeba było długo czekać. Oto doroczne sprawozdania z działalności naszej biblioteki przyniosły zdumiewające zestawienie: przybywa czytelników, a jednocześnie. zmniejsza się liczba wypożyczanych książek. W Analizie opisowej działalności Biblioteki Publicznej im. Marii Konopnickiej w Suwałkach za rok 1999 napisano: "Tegoroczne wyniki w czytelnictwie są charakterystyczne dla ostatnich lat. Tendencja wzrastająca w notowanej liczbie czytelników, malejąca w liczbie wypożyczeń, jest wyraźnym sygnałem do koniecznego wzbogacenia oferty księgozbioru biblioteki."[3] Dodam, że jeśli idzie o zakup nowości, sytuacja jest gorzej niż zła. W zaleceniach zakupów nowych tytułów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego mowa jest o 18 woluminach na 100 mieszkańców, gdy tymczasem w naszej bibliotece wskaźnik ten wynosi poniżej jednego woluminu: 0,86 w 1999 roku, czyli dwadzieścia razy mniej! Nic przy tym nie wskazuje, aby w znaczący sposób wzrosły środki finansowe na ten cel.

Tym bardziej więc należy niesłychanie wnikliwie rozpoznać potrzeby środowiska lokalnego i w miarę posiadanych środków je realizować. Na szczęście, dzięki utrwalonej od lat praktyce bibliotecznej, posiadamy stosunkowo dużo danych dotyczących czytelników. Ponad połowa z nich (ok. 55%) to dzieci i młodzież szkolna;[4] potencjalni studenci (grupa wiekowa od 20 do 25 roku życia) to ponad 15% ogółu czytelników; dorośli (od 25 do 44 lat) stanowią ponad 20%. Pozostałe wyodrębnione grupy - od 45 do 60 lat i powyżej 60 - stanowią już niewiele, bo tylko około 8%.
Inne zestawienie, grupujące czytelników według grup zawodowych, nie wydaje się tak istotne. Najliczniejszą zbiorowość i w tym przypadku stanowią oczywiście uczniowie. Następna wyodrębniona grupa, pracownicy umysłowi, jest czterokrotnie mniejsza - około 14%. Niemal tyle samo jest wśród naszych czytelników osób niezatrudnionych. Najmniejszą grupę, co przychodzi mi ze smutkiem odnotować, stanowią rolnicy - zaledwie 0,3%. Potwierdza to dokonującą się od dłuższego już czasu degradację wsi. Wydaje się to tym bardziej zaskakujące, że jeszcze 25 lat temu czytelnictwo kwitło przede wszystkim na wsi, skąd wywodziło się ponad 60% czytelników![5] Ta statystyka nie pokrywa się z przytoczonym tu podziałem na grupy zawodowe, niemniej jednak oddaje w jakiejś mierze owe zdumiewające dysproporcje.

Na podstawie choćby tych dwu zestawień można pokusić się o charakterystykę użytkowników naszej biblioteki. Są to przede wszystkim czytelnicy młodzi, uczący się, nie tylko korzystający z księgozbioru, ale i najbardziej chłonni na wszelkiego rodzaju przedsięwzięcia biblioteczne, jak spotkania autorskie, prelekcje, różnorodne konkursy.

Trzeba jednak podkreślić, że jest to zbiorowość bardzo zróżnicowana wewnętrznie i z całą pewnością nie można traktować jej jako grupy o podobnych potrzebach czytelniczych. Świadczy o tym najlepiej fakt, że właśnie przez nią przebiega najważniejsza linia podziału strukturalnego biblioteki. Oddział dla Dzieci stanowi wyodrębnioną strukturę, różni się nie tylko zbiorami, ale i formami działalności, a nawet wyposażeniem wypożyczalni i czytelni. Obecnie, po reformie szkolnictwa i powstaniu gimnazjów, zostało wyraźnie podkreślone zróżnicowanie także tej grupy dziecięcej; możemy przyjąć za szkołą podział na najmłodszych (klasy I-III), dzieci starsze (klasy IV-VI) oraz gimnazjalistów. Każda z tych podgrup ma oczywiście inne potrzeby czytelnicze. Zupełnie odrębnego księgozbioru potrzebują licealiści i studenci.

W tej sytuacji można postawić pytanie o sens wyodrębnienia tak dużej i - powtórzę - niesłychanie zróżnicowanej grupy. Jest jednak coś, co ją spaja w jedną całość, i to poza oczywistym faktem, że najczęściej korzysta z księgozbioru bibliotecznego. Właśnie w tej grupie, jak sądzę, najłatwiej jest wskazać potrzeby czytelnicze. Określają je przede wszystkim lektury szkolne i potrzeba korzystania z literatury popularnonaukowej. Biblioteka ma więc w tym przypadku ułatwione zadanie - przez kontakt z uczniami i ich nauczycielami poznaje potrzeby i może dostosowywać swoje działania. Nie wyczerpuje to wszakże zainteresowań młodych czytelników. Większość z nich nie ogranicza swoich kontaktów z biblioteką jedynie do wypożyczania koniecznych lektur szkolnych lecz poszukuje zarówno wybitnych dzieł klasyki polskiej i obcej, jak i interesujących nowości.

Z myślą o tej przede wszystkim grupie przygotowałam ankietę pozwalającą w miarę precyzyjnie poznać preferencje czytelnicze. Sformułowałam sześć pytań z zamieszczonymi trzema możliwymi odpowiedziami:

    1. Jak określiłbyś (określiłabyś) swój kontakt z Biblioteką Publiczną im. Marii Konopnickiej?
      a. Wypożyczam jedynie lektury i korzystam z wydawnictw encyklopedycznych w czytelni.
      b. Czasami wypożyczam także książki spoza kanonu lektur szkolnych.
      c. Korzystam systematycznie ze zbiorów bibliotecznych, ponieważ nie wyobrażam sobie, że można żyć bez czytania.
    2. Jakich książek poszukujesz w bibliotece?
      a. Głośnych nowości.
      b. Utworów moich ulubionych pisarzy.
      c. Książek popularnonaukowych, ponieważ uważam, że szkoda czasu na beletrystykę.
    3. Jak rozumiesz pojęcie "literatura piękna"?
      a. Uważam ją za najważniejszą część piśmiennictwa i po nią najczęściej sięgam.
      b. Uważam, że rozwija wrażliwość i wyobraźnię, warto więc po nią sięgać.
      c. Uważam, że szkoda czasu na takie czytanie, lepiej sięgnąć po książki poszerzające wiedzę.
    4. Czy posiadasz skrystalizowane zainteresowania literackie?
      a. Lubię prozę powieściową i opowiadania z wyraźnie zarysowaną fabułą i bohaterami.
      b. Lubię poezję, mam swoich ulubionych poetów i po ich wiersze sięgam najchętniej.
      c. Lubię literaturę fantastyczno-naukową.
    5. W jaki sposób dowiadujesz się o interesujących książkach, które później wypożyczasz?
      a. Na lekcjach języka polskiego.
      b. Od koleżanek i kolegów.
      c. Z recenzji zamieszczanych w prasie, radiu i telewizji.
    6. Co robisz, jeżeli nie możesz wypożyczyć poszukiwanej książki?
      a. Staram się kupić w księgarni.
      b. Gdy nie stać mnie na nią, czekam aż pojawi się w bibliotece.
      c. Rezygnuję z niej i sięgam po inną.

Wydaje mi się, że dzięki tej ankiecie lepiej poznałam zainteresowania najliczniejszej i najważniejszej grupy czytelników. Okazało się, że ucząca się młodzież jest podobnie zróżnicowana pod względem preferencji czytelniczych, jak w swoich zainteresowaniach szkolnych. Niezbyt wielu uczniów sięga po lirykę czy bardziej wysmakowaną prozę. Jest jednak coś, co wydaje się wspólne dla większości z nich - zainteresowanie nowościami i chęć poznania tych książek, które są popularne w określonym czasie. Nierzadko nazywa się to snobizmem, myślę jednak, że w tym przypadku jest inaczej.

Psychologia podkreśla ogromną potrzebę identyfikacji młodego człowieka z rówieśnikami przez poczucie wspólnoty. W ten sposób bywa rozładowywany lęk, by nie być gorszym od innych. Dlatego słuchają tych samych piosenek, kupują te same nagrania, a część czyta te same książki. Pod tym względem suwalska młodzież nie różni się obecnie od młodzieży z innych miast, nawet tych będących ważnymi centrami kulturalnymi. Pyta o książki Andrzeja Sapkowskiego, Olgi Tokarczuk, Manueli Gretkowskiej, Małgorzaty Musierowicz, Joanny Chmielewskiej, jakby śledziła najnowsze listy bestsellerów. Podobnie jest z literaturą obcą. Niezmiennym powodzeniem od lat cieszą się książki Williama Whartona, Paula Coelho, Roberta Ludluma, a w ostatnim czasie głośny Dziennik Bridget Jones Helen Fielding.

Daleka jestem od przeceniania wyników pojedynczej ankiety, skłonna byłabym raczej uznać, że potwierdziłam w ten sposób wiedzę zdobywaną w niemal codziennych kontaktach z czytelnikami. Analizując różnorodne formy pracy naszej biblioteki na polu oświatowym przekonałam się, że także tą drogą można rozpoznać potrzeby środowiska lokalnego. Dawno bowiem minęły czasy, gdy na każde spotkanie autorskie, na każdą prelekcję przychodziły tłumy publiczności. Dzisiaj to czytelnicy zwracają się nierzadko z propozycją, by zaprosić jakiegoś autora. Tak było przed kilku laty, gdy miłośnicy poezji ks. Jana Twardowskiego długo zabiegali o jego przyjazd do Suwałk, aż poeta, mimo podeszłego wieku i niezbyt dobrego zdrowia, odwiedził nasze miasto, nawet dwukrotnie. Równie entuzjastycznie przyjmowany był Ernest Bryll, który powtarza, że nigdzie nie ma tylu czytelników, bo zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej wizyty podpisał ponad 500 egzemplarzy swoich wierszy. Nie zawsze musi to być głośny autor, znany w całym kraju. Spośród naszych lokalnych pisarzy wielokrotnie gościła na spotkaniach Józefa Drozdowska, właśnie na życzenie czytelników. Prawdziwe tłumy licealistów gromadzą zawsze prelekcje Waldemara Smaszcza, od lat współpracującego z naszą biblioteką.

Do szczególnie udanych przedsięwzięć Biblioteki Publicznej im. Marii Konopnickiej należy cykl wykładów "W drodze po indeks". Podstawą sukcesu było z pewnością dobre rozpoznanie potrzeb suwalskiej młodzieży licealnej. Nasze miasto nie miało dotąd uczelni wyższej, stąd trudno było o kontakt z wykładowcami uniwersyteckimi. Stanowiło to dla wielu maturzystów prawdziwą barierę w zmaganiach o indeks. Tymczasem udało się zaprosić z wykładami największych luminarzy polskiej humanistyki, m.in.: prof. Jana Błońskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Artura Hutnikiewicza z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, prof. Alinę Kowalczykową, prof. Teresę Kostkiewiczową, prof. Irenę Maciejewską, prof. Romana Lotha z Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, prof. Andrzeja Lama z Uniwersytetu Warszawskiego. Znakomici uczeni nie szczędzili jakże życzliwych uwag pod adresem młodzieży, która zawsze w skupieniu słuchała nawet wielogodzinnych wystąpień, pilnie robiąc notatki.

Równie udane okazały się wspomniane wielkie sesje popularnonaukowe zorganizowane w Roku Mickiewicza (1998) i w Roku Słowackiego (1999). Na pewno więc potrzeby uczącej się młodzieży zostały przez bibliotekę zarówno rozpoznane, jak i w miarę posiadanych środków uwzględnione w ofercie. Wydaje mi się, że współpraca naszej placówki ze szkołami wszystkich typów układa się wręcz wzorowo. Obecnie zaś należy w podobny sposób dokonać analizy potrzeb dwu innych, dość licznych czytelników dorosłych - pracowników umysłowych i niezatrudnionych.

Przypisy

[1] Zob. J. Czachowska, R. Loth: Bibliografia i biblioteka w pracy polonisty. Wrocław 1977, s. 138.

[2] Zob. Słownik literatury polskiego oświecenia. Wrocław 1977, s. 32.

[3] Zob. Archiwum Biblioteki Publicznej im. Marii Konopnickiej w Suwałkach. [Podkreślenie autorki].

[4] Jak wyżej.

[5] Jak wyżej.

  Na początek
Rozmiar: 45 bajtów
Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów



Analiza potrzeb środowiska lokalnego jako podstawa oferty bibliotecznej Biblioteki Publicznej w Suwałkach [Dokument elektroniczny] / Jadwiga Nowacka. - Wwa : KWE SBP. - EBIB ;2002 nr 31. - Tryb dostepu : http://www.ebib.pl/2002/31/nowacka.php

 

Rozmiar: 77 bajtów Rozmiar: 77 bajtów