![]() |
Nr 10/2002 (39), Współczesna sztuka edytorska. Artykuł |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Anna Filipowicz
|
|||
![]() |
![]() |
![]() |
W latach trzydziestych był tak popularny jak Stryjeńska czy Skoczylas. Roraty[1] do dziś wiszą w wielu polskich domach. Jego prace są ozdobą europejskich i amerykańskich kolekcji muzealnych. Jednak Stefan Mrożewski, bo o nim tu mowa, do dziś nie doczekał się opracowania swojej twórczości, a jedyna w Polsce monograficzna wystawa miała miejsce w kieleckim Muzeum Narodowym w roku 1992. Zaliczany jest do grona uczniów Władysława Skoczylasa - "ojca polskiego drzeworytu". Mimo iż wcześniej podejmował studia w uczelniach plastycznych Łodzi, Poznania, Krakowa, nim trafił do warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, to właśnie z pracowni Skoczylasa wyniósł gruntowną znajomość drzeworytu, techniki, w której miał osiągnąć mistrzostwo. Jednak mistrz i uczeń bardzo się od siebie różnili. Jerzy Szeptycki we wspomnieniu o Stefanie Mrożewskim pisał: [...] Sam Skoczylas uważał, że Mrożewski niewiele się od niego nauczył. To nie było słuszne, bo Mrożewski wiele mu zawdzięczał, ale faktem jest, że stali na zupełnie odmiennych płaszczyznach twórczych. Wizja artystyczna Skoczylasa miała wprawdzie swoje źródła w legendach góralskich i baśniach ludowych, ale forma jego drzeworytów miała wyraźnie cechy stylizacji na "ludowość". Tadeusz Cieślewski-Syn napisał kiedyś, że między Skoczylasem a artystą ludowym jest taka różnica, jaka jest między "Księgą Ubogich" Kasprowicza a piosenką ludową. Natomiast życiowy romantyk Mrożewski, rozpoczynając pracę nad nowym drzeworytem, nigdy nie robił założeń kompozycyjnych a'priori, był zupełnie spokojny o to, że właściwa forma narzuci mu się sama w czasie cięcia klocka. Spontaniczna pasja twórcza dominowała nie tylko nad jego sztuką, ale nad całym stylem jego życia. Wykluczała dekoracyjną stylizację typu Skoczylasa[2]. Prace Mrożewskiego zadziwiają rozmachem, pasją, ekspresją. Siła jego talentu tkwiła w żywiołowości, żywotności nie do podrobienia, nie do naśladowania, witalności trudnej do ogarnięcia. Rył w drewnie[3] obrazy otaczającego świata, przyrody, portrety ludzi, projektował drobne znaki własnościowe - ekslibrisy. Jednak przede wszystkim wykonywał ilustracje. Ilustrował legendy, mity, podania, eposy rycerskie, wielkie dzieła literatury światowej. Lista ilustratorskiego dorobku Mrożewskiego jest długa.[4] Otwierają ją dwa tytuły przygotowane w 1926 roku w Paryżu, na zlecenie rumuńskiego wydawcy. Są to: ilustracje do zbioru poezji Rilkego oraz cykl grafik do Braci Karamazow Dostojewskiego.[5] Niestety, ryciny te zaginęły. Następne prace to wykonane na przełomie 1928 i 1929 roku ilustracje do bibliofilskiej edycji Króla w złotej masce według M. Schwoba,[6] wykonane dla wydawnictwa "Apollo" Colette Weil. Scenę zapełniają tu postacie o smukłych, nienaturalnie wydłużonych ciałach. Perspektywa zbudowana z wielu planów, sięga głęboko w obraz. Artysta zwraca dużą uwagę na fakturę materiałów. Pełne ruchu postacie silnie kontrastują z elementami przyrody, stylizowanymi kwiatami czy kolumnadą drzew. Horyzont zamyka bryłowata, prawie kubistyczna architektura. W niektórych scenach, takich jak: Opłakiwanie króla czy Prośba o jałmużnę, postacie nabierają cech groteskowych. To bardzo staranne bibliofilskie wydanie ukazało się w nakładzie 100 egz. Pierwszych osiem egz. zawierało po dwie odbitki grafiki oraz oryginalny rysunek artysty. Za cykl ten otrzymał Mrożewski srebrny medal na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. W tym samym czasie powstają ilustracje do Dzieł Adama Mickiewicza [7] i Wielkiego Testamentu F. Villona.[8] Wydanie Dzieł Adama Mickiewicza przez wydawnictwo Manfreda Kridla było przedsięwzięciem zamierzonym na dużą skalę. Dwadzieścia tomów oprawionych w dziesięć woluminów ilustrowanych było przez 17 prac Stefana Mrożewskiego. Wydawnictwo to, adresowane do masowego odbiorcy, przygotowano w różnych wersjach edytorskich, dostosowanych do różnych możliwości finansowych nabywców. Część nakładu wydrukowano na papierze chińskim i oprawiono w skórę. W prospekcie reklamowym pisano wprawdzie o wielu ilustratorach, jednak znalazły się tam tylko prace Mrożewskiego.[9] Ilustracje te nie spotkały się z przychylnym przyjęciem krytyki. Jan Michalski pisał: [...] w tych drzeworytach pomimo najszczerszych chęci trudno się doszukać artyzmu: jak w zwierciadle wklęsłym odbijają się sceny i postaci Mickiewicza w tych ilustracjach, rażąc nieudolnym rysunkiem i wywołując wśród młodzieży nieoczekiwaną wesołość [...].[10] Trudno się dziwić krytykowi, który z sentymentem wspomina ilustracje Andriollego. Mrożewski nie zasługuje jednak na tak surową ocenę. Wystarczy spojrzeć na takie ryciny, jak: Farys, Improwizacja, czy choćby Świtezianka. Jednak groteskowa maniera ilustracji do Pana Tadeusza zbyt daleko odbiega od raczej sielankowego nastroju utworu, aby mogła zyskać akceptację czytelnika. Do Wielkiego Testamentu Villona wykonał artysta 23 drzeworyty. Bibliofilskie wydanie, przygotowane podobnie jak poprzednio Król w złotej masce przez wydawnictwo Colette Weil, ukazało się w 1930 roku także w nakładzie 100 egzemplarzy. Powstałe w 1929 roku ryciny do Wielkiego Testamentu Villona tak opisuje Tadeusz Cieślewski-syn: [...] Ilustracje do Villona są pewnego rodzaju przywidzeniem nocy. Jest w tem oddalenie się zarówno od spokoju epickiej dekoracyjności Skoczylasa, jak i goryczy napięcia dramatycznego wyrazu Kulisiewicza. Jakimż to budulcem włada Mrożewski, wznosząc "zamki na lodzie" swojej fantazji drzeworytniczej. Budulcem iście rasowo graficznym, symbolem światła pojętego jako blask, lśnienie, promienność, - bielą użytą obficie, bujnie, olśniewająco, ową bielą, która jest śladem przejścia takiego lub owakiego rylca, dłutka czy czegokolwiek bądź ostrego, aby móc zadrasnąć należycie głęboko mrok powierzchni drzeworytniczego klocka.[...].[11] Tekst ten świetnie odzwierciedla sposób obrazowania w takich ilustracjach, jak: Matka Boska z Dzieciątkiem czy Villon i śmierć. Ilustracje, zupełnie odmienne w klimacie i stylu, łączy wątek wykorzystania światła. To światło jest radosne i gloryfikujące w rycinie pierwszej, w drugiej widmowe, będące raczej poświatą niż światłem. Zupełnie odmienny jest styl tych dwu rycin. Madonna z Dzieciątkiem otoczona gwiazdami przypomina ludowy drzeworyt, jedynie małe, groteskowe postacie u jej stóp nawiązują do innych rycin. W rycinie Villon i śmierć śmierć w stroju biskupa, spowita jakby białą pajęczyną, pochyla się ona nad Villonem, na którego ciało pada zimna poświata. Obraz zbudowany jest z cienkich, delikatnych, białych linii i plam światła, tak delikatnych, że trudno uwierzyć, iż mamy do czynienia z drzeworytem. Z Colette Weil i bibliofilskim wydawnictwem "Apollo" będzie Mrożewski współpracował do wyjazdu z Paryża w 1932 roku. Rok 1930 to czas pracy nad rycinami do bibliofilskiej edycji Don Kichota Cervantesa, przygotowywanej przez wydawnictwo Mortkowicza. Podobnie jak Dzieła Mickiewicza, Don Kichot był dużym przedsięwzięciem edytorskim. Miało to być pierwsze polskie kompletne wydanie tej powieści. Na zamówienie wydawnictwa Mortkowicza przygotował Mrożewski 24 ryciny do luksusowego wydania dzieła. Rozpisano subskrypcję. Powieść miała ukazać się w pojedynczych zeszytach, na znakomitym papierze. Po ukazaniu się całości wydawca miał zapewnić luksusową skórzaną oprawę. Niestety, ze względu na trudną sytuację ekonomiczną, mimo stosunkowo niskiej ceny, zainteresowanie wydawnictwem było niewielkie. Ukazały się tylko zeszyty tomu pierwszego. Klocki do tomu drugiego przechowywane w składach wydawnictwa Mortkowicza na Starym Mieście spłonęły we wrześniu 1939 roku. Pełne wydania powieści, które ukazały się w latach 1937 i 1938 w mniejszym formacie, w czterech tomach zawierały tylko po jednym drzeworycie autorstwa Mrożewskiego na okładce. Ryciny te zachwycają wdziękiem i jednorodnością kompozycji. Sceny, w większości pozbawione drugiego planu, płaskie, wypełniają postacie zbudowane z miękkich linii i delikatnych odcieni szarości. Ilustracje emanują spokojem. Kiedy wypełnia je ruch, jest to ruch spowolniony, senny, jakby zatrzymana klatka filmu. Ilustracje do Don Kichota pokazano w 1931 roku na Międzynarodowej Wystawie Pięknej Książki, organizowanej w Paryżu przez Jakuba Mortkowicza. Wystawił je też Mrożewski na otwartej 6 lutego 1932 roku w Zachęcie III Wystawie Grafiki Polskiej.[12] Ilustracje do wydanej w 1931 roku Pieśni o żołnierzu żydowskim mają odmienny charakter, uderzają prostą, wręcz surową formą. Także zbiór wierszy pod nazwą Polonaise, wydany przez Jana Henryka Groota[13] w 1934 roku w bardzo starannej formie, jest pozycją w twórczości Mrożewskiego dość niezwykłą. Oglądając te drobne ryciny, chciałoby się zapytać, czy to aby na pewno Mrożewski? Silna stylizacja prowadząca do form prawie abstrakcyjnych, jak np. w ilustracji do wiersza Krzyż nad Giewontem, na pierwszy rzut oka nie przypomina poprzednich prac Mrożewskiego. O jego autorstwie wydaje się świadczyć tylko odręczna sygnatura artysty. Jednak podobna stylizacja występowała już we wcześniejszych pracach, można ją zauważyć np. w ilustracjach do Króla w złotej masce, gdzie w podobny, schematyczny sposób przedstawiona jest przyroda, stanowiąca tło dla głównej akcji. W latach 1933/34 powstają ilustracje do Parsifala Wolframa von Eschenbacha.[14] Tak temat, jak i praca nad nim szczególnie pochłaniały artystę, fascynowały go. Wyraz tej fascynacji widać zarówno w zdumiewająco jednorodnej kompozycji, dopracowaniu formy, jak i w klimacie ilustracji. Silnie skrócona perspektywa, specyficzny typ oświetlenia, żywy ruch powodują, że masywne postacie niemal rozsadzają ramy rycin. Sztychy te opublikowane w Londynie w 1936 roku przyniosły autorowi wiele nagród. W 1937 roku przystępuje Mrożewski do opracowania ilustracji do Legend Warszawy. Praca ta ze względu na prestiżowe znaczenie pochłania go szczególnie. Zleceniodawcą jest Magistrat Miasta Warszawy, a wydawcą Towarzystwo Bibliofilów Polskich. Mrożewski właściwie nie jest ilustratorem Legend, jest raczej współautorem tej pracy, ponieważ tekst i ilustracje powstają jednocześnie, niezależnie od siebie. Rozpoczyna od opracowania prospektu reklamowego wydawnictwa. Powstałe później ryciny sam odbija na bibułce japońskiej w Drukarni Salezjańskiej. Szeroko reklamowana publikacja cieszy się dużym powodzeniem. Album ukazuje się w dwu wydaniach, w 1938 i 1939 roku. Po wojnie ilustruje Piękną i Bestię dla wydawnictwa Cercle Grolier[15] oraz poemat Eckerlijc dla bibliofilskiego wydawnictwa holenderskiego De Roos Nonessuch Press.[16] Pracuje także dla polskich wydawnictw emigracyjnych. Jego prace ilustrują między innymi: Witraże E. Markowej, Najlonowe skrzydła A. Pomian-Pożerskiej. Jednak w tych pracach artysta jakby traci rozmach, poddaje się tworzywu literackiemu. W późniejszych latach wykonuje cykle rycin, które sam odbija. Tak powstają ilustracje do Ballad i romansów Adama Mickiewicza, Getto Warszawskie czy okolicznościowy album Poloniae Christianae Millenium. Ukoronowaniem twórczości ilustratorskiej Mrożewskiego jest ukończony w 1969 roku cykl ilustracji do Boskiej Komedii Dantego. Dziełu temu poświęcił artysta ponad trzydzieści lat, pracował nad nim od 1938 roku. Mimo że prace były tworzone przez lata, zachowały jednorodny charakter. W rycinach tych stosuje artysta ostre kontrasty czerni i bieli przy jednoczesnym drobiazgowym opracowaniu detalu. Nierealne światło wydobywa z mroku pełne ekspresji akty, postacie ludzi, zwierząt, mityczne stwory. Płaszczyzny drzeworytów często dynamizują ukośne cięcia. Widz odnosi wrażenie, że Mrożewski nie ilustruje Boskiej Komedii, on ją przeżywa wraz z poetą. Ryciny te odbił sam artysta w niewielkim nakładzie. Wielka literatura, baśnie i legendy stanowiły ulubiony temat twórczości Mrożewskiego. Nie wszystkie prace ukazywały się w druku, w książce czy albumie. Niektóre stanowiły jakby nawiązanie do lektur artysty, komentarz do przemyśleń, powstawały z myślą o wystawie. Stworzył Mrożewski pojedyncze ryciny do Fausta Goethego, Króla Leara Szekspira i wiele innych. Interesował się tematyką mitologiczną, nie unikał wątków erotycznych, w latach trzydziestych i czterdziestych powstawały takie ryciny, jak: Leda z łabędziem, Danae, Śpiący Amor czy Narodziny Wenus. Wykonał również wiele grafik o tematyce rodzajowej, wiele rycin dokumentujących jego podróże. Ważne miejsce w jego twórczości zajmują ryciny przedstawiające widoki Amsterdamu, Paryża, Londynu. Odmienną dziedziną twórczości Mrożewskiego był portret. Według Jerzego Szeptyckiego, wykonał artysta ponad 40 portretów postaci literackich, ludzi życia publicznego, a także przyjaciół czy sąsiadów. Pierwsze portrety pochodzą z lat trzydziestych. Tworzył je artysta do końca życia, tuż przed śmiercią pracował nad serią portretów znanych Polaków zamieszkałych w Ameryce. Cyklu tego nie ukończył, powstały jednak portrety Paderewskiego, Modrzejewskiej, Rafała Modrzejewskiego. Prace te są bardzo różne, od dopracowanych, realistycznych, choć nie pozbawionych własnej interpretacji (jak portret Chestertona), do prawie schematycznych, a jednak oddających charakter modela (jak np. portret Feliksa Przypkowskiego). O tej dziedzinie twórczości Mrożewskiego tak pisał Jerzy Szeptycki: [...] Interesujące jest, że naiwne uproszczenia, z jakimi Mrożewski rysuje swoje postaci ludzi ulicy, zupełnie znikają w portretach [...]. Bierze w nich górę, rzeczowość obserwacji, lub jak w wypadku podobizny G.K. Chestertona groteska. [...] Niektóre portrety Mrożewskiego mają bardzo bogatą ikonografię. W tle przewijają się tematy z życia portretowanego, symbole nawiązujące do jego zainteresowań czy wykonywanej pracy. Czasem tło to jest bardzo bogate, jak na przykład w portretach H.G. Wellsa czy J. Piłsudskiego. [...][17] Zupełnie inny jest Mrożewski w ekslibrisie. Przechodzi od form prostych, lapidarnych do całych opowiadań, historii czasem o bardzo złożonej ikonografii. Można by te drobne grafiki zaliczyć do różnych kierunków i stylów. Od secesyjnego w swym wdzięku ekslibrisu Wiktora Kielbassa, na którym przedstawił artysta trzy postacie kobiece z "dmuchawcami", do oszczędnych w formie, opartych na monogramie, ekslibrisów Tadeusza Przypkowskiego. W okresie międzywojennym wiele prac Mrożewskiego drukowanych było w prasie codziennej i czasopismach specjalistycznych takich, jak np. Grafika czy Arkady. Po wojnie jego prace drukowały czasopisma emigracyjne. W kraju ukazywały się one znacznie rzadziej (drukowało je np. w specjalnej rubryce zatytułowanej "Nasza Galeria" wychodzące w Kielcach Echo Dnia). Szereg artykułów ilustrowanych pracami artysty ukazało się po jego śmierci. W połowie lat osiemdziesiątych walijskie wydawnictwo Gregynog Press wznowiło wydanie Parsivala z ilustracjami Mrożewskiego. W latach dziewięćdziesiątych krakowskie wydawnictwo "Secesja" podjęło się wydania ilustracji do Boskiej Komedii Dantego - niestety, twórcom tej publikacji zabrakło wiedzy i wyobraźni. Odbite na popierze czerpanym grafiki zatraciły całą finezję i delikatność, a cienka, ryta kreska rozlewa się w nieestetyczne plamy. Trudno tą pozycję uznać za sukces wydawniczy - szkoda, bo o urodzie tych 101 ilustracji, odbitych na bibułce japońskiej, można się było przekonać choćby w czasie jednej z aukcji antykwariatu Silva Rerum. Mrożewski nie pozostawił naśladowców, nie stworzył "szkoły", pozostały po nim jego prace, jego dzieła. Spuścizna ta jest ogromna. Irena Mrożewska - żona artysty, w notatce do Polskiego Słownika Biograficznego[18], określa ilość prac, jakie artysta wykonał w ciągu swego życia, na ok. 3 tysiące. Na tę liczbę złożyły się: ryciny, ekslibrisy, grafiki wykonane suchą igłą, nieliczne linoryty, obrazy olejne - pochodzące z wczesnego okresu twórczości, ale także freski, projekty witraży i pastele, które malował do ostatnich chwil życia. Twórczość Stefana Mrożewskiego nie doczekała się dotychczas obszerniejszego opracowania. Poświęcona wątkom literackim w twórczości artysty praca Amelii Bursówny[19] nie została, niestety, ukończona. Od kilkunastu lat pracuje nad monografią ojca, zamieszkały w Kanadzie, syn artysty Andrzej Mrożewski, bibliotekarz, długoletni dyrektor biblioteki Laurentian University w Sudbury. W kwietniu 2004 roku przypada 110 rocznica urodzin Stefana Mrożewskiego, być może uda się ją uczcić monograficzną wystawą, do której od kilku lat przygotowuje się Biblioteka Narodowa. Zorganizowanie tej wystawy w roku przyjęcia Polski do Unii Europejskiej miałoby wymiar symboliczny, jako że Stefan Mrożewski był artystą ze wszech miar europejskim. Od roku 1925 do 1937 mieszkał poza granicami Polski: we Francji, Holandii, Belgii, Wielkiej Brytanii. Na przełomie 1937 i 1938 roku odbył kilkumiesięczną podróż po Włoszech. Czas wojny spędził na kielecczyźnie, ale już w 1947 roku wyjechał do Francji, później przez Holandie do USA gdzie zmarł w Kalifornii w 1975 roku. Jego prace znajdują się w muzeach Francji, Holandii, Belgii, Anglii i Niemiec, a także w USA i Kanadzie. Przy całej popularności i uznaniu zachował jednak ścisły kontakt z Krajem i polskim odbiorcą jego sztuki. Starał się o zachowanie tego kontaktu także po drugiej wojnie światowej, niestety, z mniejszym powodzeniem - nie z jego winy. Przypisy:[1] Roraty albo Kościół św. Pawła w Poznaniu, rycina S.Mrożewskiego. [2] Szeptycki Jan, Stefan Mrożewski. [W:] Wiadomości 1976 nr 1559 s. 3. [3] W przeciwieństwie do Skoczylasa, który "pracował w langu", czyli wycinał swoje prace w desce ciętej wzdłuż pnia drzewa, wykorzystując miękkie rodzaje drewna takie, jak np. lipa, Mrożewski tworzył drzeworyty sztorcowe, do wykonania których używa się twardego drzewa, takiego jak grusza, bukszpan itp., a płyty tnie się w poprzek pnia. W tym drugim przypadku praca bardziej przypomina techniki metalowe, podobne są też narzędzia - mówi się więc o ryciu, a nie wycinaniu jak przy drzeworytach langowych. Efektem techniki rycia w drewnie są delikatne cienkie linie, zdecydowanie różniące się od szerokich, silnie skontrastowanych plam w "langu". [4] Spis publikacji, o których autorce udało się zebrać informacje, obejmuje 41 tytułów (w tym jedno czasopismo), nie został tu zamieszczony ze względu na to, że wiele pozycji wymaga jeszcze sprawdzenia, uściślenia. Bez tego byłaby to raczej dezinformacja niż informacja. [5] Dostojewski F.: Les Freres Karamazoff. [Bucharest 1926 ?]. [6] Schwob M.: Le roi au Masque d,Or. Paris 1929. [7] Mickiewicz A.: Dzieła. Warszawa 1929. [8] Villon F.: Poesies. Paris 1929. [9] M. Komza: Mickiewicz ilustrowany. Wrocław 1987. [10] Michalski Jan: Ilustrowane wydania "Pana Tadeusza". Lech 1937 z. 1 s. 6-8. [11] Cieślewski Tadeusz-syn: Drzeworyty Stefana Mrożewskiego. Szkic. Grafika 1930 nr 2 s. 11-17. [12] Za wystawiane w Zachęcie prace otrzymał Mrożewski nagrodę (200 zł). [13] Groot J. H.: Polonaise, Nijkerk [ok.1934]. [14] Eschenbach W.von: Persifal. London 1936. [15] Villeneuve G. S. De: La Belle et la Bete. Paris 1949/1950. [16] Elckerlijc. Utrecht 1951. [17] Szeptycki Jerzy, dz. cyt., s. 3. [18] Polski Słownik Biograficzny. T. XXII cz. 2 z. 93. Wrocław 1977, s. 217-219. [19] Bursówna A.: Treści literackie w drzeworytach Stefana Mrożewskiego. Nieukończona praca doktorska na Uniwersytecie Łódzkim, rękopis w zbiorach biblioteki. ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|||
![]() |
![]() |