![]() | Nr 6/2003 (46), Internet i copyright. Artykuł | ![]() ![]() |
![]() | ![]() | ![]() | ![]() |
Rafał Cisek
| |||
![]() | ![]() |
![]() | Zmiany w stosunkach społecznych, zachodzące w dobie globalizacji i powstawania "społeczeństw informacyjnych" czy też jednego ogólnoświatowego "społeczeństwa informacyjnego", są tak doniosłe i szybkie, że prawo - będące przecież zawsze pewnym odbiciem owych stosunków - nie może pozostawać wobec tych zjawisk obojętne i musi starać się dotrzymać kroku rozwijającemu się z zawrotną prędkością postępowi technicznemu. Obecnie mamy bowiem do czynienia w coraz większym zakresie z przechodzeniem z gospodarki industrialnej (społeczeństwa industrialnego, w którym podstawową wartością ekonomiczną jest produkt - jako dobro materialne), do gospodarki informacyjnej, w której podstawową wartością ekonomiczną staje się informacja i jak najszybszy dostęp do niej. Oznacza to niespotykany dotąd wzrost znaczenia dóbr niematerialnych w obrocie gospodarczym. Stają się one nadrzędną wartością - również w znaczeniu ekonomicznym - dla rodzącego się społeczeństwa i gospodarki opartej na wiedzy (information socjety, knowledge economy ). W coraz bardziej powszechnym obecnie modelu gospodarki opartej na wiedzy, podstawowym dobrem gospodarczym staje się więc szeroko rozumiana informacja i jej pochodne. Z jednej strony ten bowiem zdobędzie większy rynek, kto szybciej i taniej zdobędzie informację - m. in. o preferencjach konsumenckich - i kto się do niej dynamiczniej dostosuje. Z drugiej strony pojawiają się nowe kategorie produktów oparte na tzw. usługach i dobrach informacyjnych. Ich charakterystyczną cechą jest świadczenie tych dóbr bezpośrednio poprzez sieć. Zaliczać do nich będziemy, m.in. programy komputerowe czy inne utwory autorskie dystrybuowane przy pomocy Internetu, bazy danych (chronione nowym prawem podmiotowym, stworzonym na wzór autorskiego, które statuuje ustawa o ochronie baz danych), domeny internetowe, usługi hostingowe, wszelkiego rodzaju outsourcing oparty na komunikacji elektronicznej oraz usługi polegające na płatnym dostarczaniu różnorakich treści, w tym informacyjnych, edukacyjnych, biznesowych, reklamowych, jak rów nież należących do sfery szeroko pojętej kultury i sztuki (e-prasa, e-learning, e-monitoring, e-reklama, content providing). Oczywiście nie jest to wyliczenie wyczerpujące. Równoczesna obecność w obrocie internetowym przedmiotów materialnych, a więc rzeczy w rozumieniu prawa cywilnego, nie neguje wartości informacji i dóbr niematerialnych, które stanową dodatkowe narzędzie zarówno dla przedsiębiorcy internetowego, jak i jego konsumenta. Ten pierwszy bowiem dzięki odpowiedniej informacji zdobędzie wiedzę o preferencjach potencjalnego odbiorcy, z kolei konsument szybko wybierze najkorzystniejszą ofertę (m.in. dzięki specjalnym wyszukiwarkom - np. tzw. comparsion shops, usługom świadczonym w Internecie, które polegają na podawaniu informacji, który z oferentów w sieci ma najkorzystniejszą cenę lub produkt spełniający określone oczekiwania). Wszystko powyższe powoduje, że zagadnienia prawne związane z obrotem dóbr przy użyciu komunikacji elektronicznej, a w szczególności Internetu, są szczególnie złożone (przede wszystkim ze względu na przenikanie się dóbr materialnych i klasycznych usług - np. dostaw kurierskich, z dobrami bądź usługami świadczonymi na odległość i w sposób zdematerializowany) i zahaczają o wiele dziedzin prawa. Ponadto ułatwienia, jakie dają nowe cyfrowe media rodzą zarówno nowe szanse (i ułatwienia), jak i zagrożenia, co staje się obecnie przedmiotem wielu nowych regulacji prawnych. W niniejszym bardzo ogólnym opracowaniu skupię się przede wszystkim na szeroko pojętej własności intelektualnej jako podstawowej kategorii dóbr informacyjnych, świadczonych przy użyciu komunikacji elektronicznej. Bezwzględny charakter wielu praw podmiotowych chroniących te dobra nie może nam jednak równocześnie przesłonić faktu, iż ogromne znaczenie w komunikacji elektronicznej mają też stosunki natury obligacyjnej związane ze "zdalnym" świadczeniem dóbr i usług tak charakterystycznym dla wszelkiego rodzaju e-commerce. E-commerce i komunikacja elektroniczna E-commerce - to określenie używane często dla oznaczenia wszelkich form działalności gospodarczej, prowadzonej z wykorzystaniem szeroko rozumianej komunikacji elektronicznej. Można też mówić o rynku e-commerce i komunikacji elektronicznej jako płaszczyźnie, na której spotyka się podaż z popytem. Tu od razu warto zaznaczyć, iż w związku z powszechną i wszechstronną konwergencją (przenikaniem się) elektronicznych mediów telekomunikacyjnych, komunikacja elektroniczna jest pojęciem znacznie szerszym niż Internet i zaliczyć do niej możemy między innymi:
Oczywiście przedstawione wyliczenie nie ma charakteru wyczerpującego. Samo pojęcie e-commerce jest dość złożone, jednak najczęściej spotykana ogólna definicja wiąże się z "rozpoczęciem" procesu kupna w Internecie. W związku z tym za e-commerce sensu largo można uznać każdy proces kupna (sprzedaży) towaru bądź usługi zainicjowany za pomocą komunikacji elektronicznej (np. Internetu) jako środka łączącego klienta z danym przedsiębiorcą (proces kupna/sprzedaży on-line). Zauważmy, iż de facto rozumiany w ten sposób handel, jeżeli chodzi o sam mechanizm, niczym się nie różni od wszelkich "klasycznych" transakcji zawieranych bez fizycznej obecności stron przy pomocy innych środków porozumiewania się na odległość (bezpośredniego lub nie bezpośredniego). W tym sensie nie ma więc różnicy jakościowej w zawieraniu umów poprzez kliknięcie (click-on contracts) lub za pomocą e-maila i zamawianiem towaru przez telefon (tv shopping) czy za pomocą pocztowego formularza zamówienia np. z katalogu wysyłkowego. Różnica polega jedynie na medium, za pomocą którego oblat przyjmuje ofertę. Na tomiast wspólnym wyróżnikiem tego typu umów jest zawieranie umów na odległość. Dlatego za e-commerce sensu stricte należy uznać proces kupna towaru/usługi zainicjowany z wykorzystaniem Internetu jako środka łączącego klienta z daną firmą (proces kupna on-line), przy czym towar/usługa jest świadczona również on-line (w całości lub części). Cechą charakterystyczną pełnego e-commerce jest zatem świadczenie towarów lub usług on-line. W tradycyjnym słowa znaczenia "towarami" są zazwyczaj przedmioty materialne, rzeczy w rozumieniu art. 45 kc, natomiast drogą komunikacji elektronicznej mogą być świadczone wyłącznie usługi i przedmioty niematerialne. Dlatego ostatnio mówi się o dobrach informacyjnych jako określeniu zbiorczym na przedmiot świadczeń, które mogą być realizowane w pełni on-line. Z tego powodu prawne aspekty dóbr informacyjnych, jako tych, które mogą być świadczone bezpośrednio drogą komunikacji elektronicznej, należą do najbardziej interesujących zagadnień w tworzącym się właśnie globalnym społeczeństwie informacyjnym i światowej gospodarce opartej na wiedzy. Własność intelektualna Własność intelektualna ma szczególne znaczenie w dobie rozwoju komunikacji elektronicznej, przede wszystkim ze względu na to, iż jej przedmioty - jako dobra niematerialne - mogą być świadczone drogą elektroniczną. Do szeroko rozumianych przedmiotów własności intelektualnej należy obecnie zaliczyć:
Pod pojęciem własności intelektualnej sensu largo rozumiemy więc generalnie każdą informację, której wartość jest pochodną kreatywności (np. utwory w rozumieniu prawa autorskiego, znaki towarowe w rozumieniu prawa własności przemysłowej), nakładu finansowego lub organizacyjnego (np. bazy danych w rozumieniu ustawy o ochronie baz danych) i ma lub może mieć znaczenie handlowe. Prawa własności intelektualnej (intellectual property rights - IPR) przyznawane są autorom pomysłów, wynalazków i form twórczej ekspresji, które mają status własności. Podobnie jak w wypadku własności materialnej, prawa własności intelektualnej umożliwiają ich posiadaczom decydowanie o tym, kto i na jakich zasadach może korzystać z ich własności.[2] Tak określona własność intelektualna stanowi przedmiot uregulowania szeregu norm prawnych, które zwykle określa się jako "prawo własności intelektualnej". Dobra informacyjne i ich znaczenie w społeczeństwie informacyjnym i gospodarce opartej na wiedzy Specyfika środków komunikacji elektronicznej prowadzi do szczególnego wyróżnienia w obrocie prawnym dóbr niematerialnych, które stanowią odpowiednik towarów będących przedmiotem tradycyjnej wymiany towarów - dóbr w znaczeniu materialnym. Oczywiście komunikacja elektroniczna, na której oparty jest e-commerce, może towarzyszyć również wymianie towarów w znaczeniu materialnym, będąc jej akceleratorem. Jednakże zmiana jakościowa związana ze stworzeniem równoległego do tradycyjnego rynku opartego na komunikacji elektronicznej, polega właśnie na wzroście znaczenia dóbr niematerialnych, które - w przeciwieństwie do innych dóbr - mogą być świadczone na tradycyjnych - fizycznych - nośnikach, jak i, co najważniejsze dla niniejszego opracowania, bezpośrednio on-line. Zauważmy ponadto, że o ile np. utwory (w rozumieniu ustawy autorskiej) - nawet przed epoką rewolucji informacyjnej - zawsze były dobrami niematerialnymi, jednakże często utrwalonymi na nośnikach fizycznych (utwór literacki "przelany" na fizyczny nośnik w postaci papieru, z którego wytworzona jest książka jako przedmiot materialny), o tyle obecnie regułą staje się elektroniczna transmisja (świadczenie) tych dóbr prosto do miejsca aktualnego pobytu ich konsumenta (do podłączonego do Internetu domowego komputera, do laptopa, palmtopa czy telefonu komórkowego). Przedmiotowo więc rynek e-commerce można podzielić na rynek towarów i usług w znaczeniu tradycyjnym (chodzi o tradycyjne "nośniki" tych dóbr dla których komunikacja elektroniczna stanowi jedynie oprawę ułatwiającą sprzedaż) oraz rynek dóbr informacyjnych - charakterystyczny dla e-commerce w ścisłym tego słowa znaczeniu. Jeżeli chodzi o przedmiot obrotu w postaci towarów i usług "tradycyjnych", to model transakcji, poza samym faktem jej inicjacji na drodze elektronicznej, niewiele się różni od transakcji dokonywanych "off-line". Wynika to z faktu, iż mamy do czynienia z przedmiotami materialnymi lub usługami, które nie mogą być świadczone drogą komunikacji elektronicznej. Niewątpliwie natomiast istotna różnica jakościowa pojawia się przy świadczeniu dóbr informacyjnych, do których zalicza się z jednej strony niematerialne przedmioty własności intelektualnej, z drugiej zaś strony usługi, które ze względu na swą specyfikę świadczone są wyłącznie drogą elektroniczną. Do dóbr informacyjnych sensu largo, w rozumieniu dóbr o charakterze niematerialnym, chronionych bezwzględnymi prawami podmiotowymi (prawo autorskie, producenckie prawo do bazy danych), jak i dóbr oraz usług opartych na stosunkach obligacyjnych (domeny internetowe, usługi hostingowe), można między innymi zaliczyć przedmioty prawa autorskiego, a więc utwory w rozumieniu ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych, w tym przede wszystkim:
Jednakże za dobra informacyjne w rozumieniu tego opracowania[3] uważać będziemy wszelkie przedmioty szeroko rozumianej własności intelektualnej (chronionej przez odpowiednie bezwzględne prawa podmiotowe), które są lub mogą być świadczone bezpośrednio przy użyciu komunikacji elektronicznej. Skupię się przy tym w szczególności na tych dobrach, które występują najliczniej w Internecie, jako jednym z najpopularniejszych i mających największy (globalny, publiczny, otwarty) zasięg mediów komunikacji elektronicznej. Utwory jako dobra informacyjne Prawo autorskie często określane jest jako dziecko postępu technicznego. Ciągłe zmiany wywołane technicznymi przemianami powodują, że powstają nowe kategorie utworów (fonograficzne, komputerowe, audiowizualne), ale także nowe możliwości rozpowszechniania utworów na nieznaną dotąd skalę, np. na CD-ROM-ach, w sieciach komputerowych (Internet). W związku z tym rodzi się pytanie, czy np. tzw. utwory multimedialne to już nowa kategoria utworów (jeżeli w ogóle jest potrzeba wyróżnienia takowej), czy też jest to może jedynie nowa forma eksploatacji "starych" utworów, która wiąże się z powstaniem nowego, cyfrowego nośnika. Poza tym niektórzy wyrażają wątpliwości co do sensu kategoryzacji nowych utworów, sprowadzonych do jednakowego, cyfrowego zapisu. Skłania to do dalszych refleksji związanych z systematyką i redakcją postanowień ustaw autorskich.[4] Stan taki rodzi wiele wątpliwości i problemów - szczególnie związanych ze stosowaniem prawa autorskiego do sytuacji wiążących się z korzystaniem z utworów rozpowszechnionych drogą komunikacji elektronicznej, a w szczególności w cyberprzestrzeni (Internecie). W związku z tym niektórzy[5] uważają, że w prawie autorskim potrzebne są wręcz zmiany "rewolucyjne", albowiem dotychczasowe regulacje w sferze prawa własności intelektualnej okazują się w dużej mierze nieadekwatne.[6] Optymiści twierdzą natomiast, że wystarczy tylko nieco dostosować istniejące prawo do nowej rzeczywistości oraz że postęp techniczny nie podważa głównych założeń prawa autorskiego.[7] Multimedia Początkowo multimedia próbowano utożsamiać przede wszystkim z pewnym zjawiskiem o charakterze technicznym, nie doceniając przyszłej prawnej doniosłości ich niezwykle dynamicznego rozwoju.[8]
Oczywiście zaprezentowany podział nie ma znaczenia dla samego faktu przyznania ochrony autorskoprawnej, jeżeli produkt taki będzie przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Na gruncie prawa polskiego ochrona bowiem nie jest uzależniona od faktu utrwalenia utworu na materialnym nośniku (tak jak to było np. w USA).
Ponadto należy zwrócić uwagę, iż w multimediach bardzo istotną rolę odgrywa ich wewnętrzna struktura, układ i wzajemne relacje ustanowione pomiędzy poszczególnymi ich elementami składowymi, jak również nierozdzielne stopienie oraz interakcja występująca między różnymi środkami wyrazu i zdatnymi do samodzielnej ochrony wkładami. To przede wszystkim na płaszczyźnie interakcji zachodzącej pomiędzy elementami składowymi, dopatrywać się trzeba w pierwszym rzędzie elementów pracy twórczej decydującej o przyznaniu prawnoautorskiej ochrony.[11] W piśmiennictwie[12] zauważa się również, iż multimedia umożliwiły powstanie zupełnie nowych form wyrazu artystycznego, mieszczących się w ramach istniejących kategorii utworów, ogólnie określanych jako "sztuka cybernetyczna".[13]Mamy tu na myśli np. muzykę i grafikę komputerową (clip art), które bardzo często są wykorzystywane w multimediach. Ponadto nową jakością, którą wprowadziły do świata szeroko rozumianej ekspresji multimedia, jest interaktywność przekazu. Ta właściwość produktów multimedialnych umożliwia użytkownikowi (odbiorcy treści) aktywny dialog[14] z produktem. Korzystający może za pomocą komend zawartych w programie komputerowym, obsługującym produkt multimedialny, decydować o układzie, zawartości produktu. Użytkownik przestaje być zatem tylko biernym odbiorcą, wpływa bowiem na końcowy kształt otrzymanego produktu. Takie współdziałanie nie jest możliwe przy tradycyjnych formach korzystania z utworów, np. literackich w postaci książek, utworów audiowizualnych dostępnych w ramach przekazu telewizyjnego. Oczywiście "łatwość" manipulowania utworem zawartym w produkcie multimedialnym stwarza tym samym niebezpieczeństwo "równie łatwego" naruszania praw autorskich osobistych, jak i majątkowych. Warta zasygnalizowania jest również szybkość przekazywania tych produktów, łatwy dostęp do nich dzięki połączeniu technologii informatycznej i komunikacyjnej. Przekaz odbywa się bowiem w systemie "point - to - point" (produkt jest dostępny dla każdego odbiorcy w wybranym przez niego czasie i miejscu), w przeciwieństwie do tradycyjnego przekazu w systemie "point - to - multipoint", który jest charakterystyczny dla przekazu telewizyjnego, radiowego (nie możemy decydować co, kiedy i w jakiej formie chcemy oglądać lub słyszeć). [15] Z punktu widzenia podmiotowego, multimedia cechuje natomiast częsty "kolektywizm", który przejawia się w fakcie, iż zazwyczaj wiele osób bierze udział w procesie tworzenia takiego produktu, wnosząc zarówno wkład twórczy w jego powstanie (tworząc utwory specjalnie "na zamówienie" lub poprzez włączanie utworów już istniejących), ale także wkłady nietwórcze (wtedy twórczy charakter może mieć samo zestawienie lub opracowanie). Tym samym często bardzo trudno zidentyfikować autora takiego produktu czy osobę uprawnioną z tytułu autorskich praw majątkowych do całości - będącej utworem. Należy również zwrócić uwagę, że każdy wytwór multimedialny zawiera program komputerowy, który "obsługuje" ten produkt i dzięki odpowiednim komendom umożliwia skorzystanie z niego,. Bardzo często jest to przy tym program napisany specjalnie dla konkretnego produktu multimedialnego i stanowi utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Mając to na uwadze, należy stwierdzić, że sam produkt multimedialny nie powinien być uznany w całości za program komputerowy w rozumieniu prawa autorskiego, przede wszystkim ze względu na wyjątkowy charakter regulacji, jaką objęte są te programy. Regulacja ta - w naszym przekonaniu - nie może być rozciągnięta na utwory stanowiące części składowe multimediów tylko ze względu na zespolenie z programem, który obsługuje produkt multimedialny, czy ze względu na fakt identycznego z punktu widzenia technicznego, sposobu korzystania. W wypadku programów komputerowych zostały wyłączone niemal wszystkie formy dozwolonego użytku, a przede wszystkim dozwolony użytek osobisty, co w dużej mierze ograniczałoby uprawnienia legalnego nabywcy, np. multimedialnej wersji encyklopedii w porównaniu z uprawnieniami legalnego nabywcy wersji "książkowej" takiej encyklopedii. Utwory multimedialne w komunikacji elektronicznej Digitalizacja jako technologia "ucyfrowiania" wszelkich treści, w tym również tych, które podlegają ochronie autorskoprawnej, stworzyła nową jakość w zakresie utrwalania, przechowywania i przekazywania informacji, stając się tym samym punktem wyjścia dla rozwoju komunikacji elektronicznej w ogóle. Jednak za równie ważne - pod względem jakościowym - należy uznać doprowadzenie do stworzenia między osobnymi utworami (lub wydzielonymi logicznie innymi elementami) lub w ramach nich (po uprzednim funkcjonalnym ich "rozbiciu") odpowiedniej sieci logicznych powiązań, które pozwalają na szeroką interakcję użytkownika z utworem lub utworami (tudzież innymi treściami istniejącymi np. w ramach multimedialnej bazy danych - twórczej lub nietwórczej).[16] Zamienne używanie liczby pojedynczej i mnogiej w poprzednim zdaniu podkreśla tylko złożoność problematyki autorskoprawnej, jaka zrodziła się z powstaniem multimediów. Wciąż bowiem są spory nie o to, jak traktować digitalizację poszczególnych utworów czy też ich elementów składowych (bo sam proces "ucyfrowienia" jest generalnie irrelewantny z punktu widzenia ustawy autorskiej), lecz o to jak traktować cyfrowe konglomeracje elementów autorskich (utworów) i nieautorskich (np. proste informacje) ułożone w odpowiednią sieć relacji i interakcji ze sobą i - często - odbiorcą. Warto tu dodać, iż odbiór takich treści odbywa się za pomocą odpowiedniego interfejsu sprzętowo-programowego. A więc dodatkowym elementem tak złożonego tworu będzie dzieło w postaci programu komputerowego, służącego do odbioru dobra informacyjnego. W tym kontekście powstaje między innymi pytanie o strony WWW (jeżeli uznamy je za sieciowe produkty multimedialne) - czy chronimy przede wszystkim poszczególne ich elementy, o ile są twórcze i podle gają prawu autorskiemu, czy też powinniśmy raczej wziąć pod uwagę całość. Digitalizacja jako technologia "ucyfrowiania" wszelkich treści, w tym również tych, które podlegają ochronie autorskoprawnej, stworzyła nową jakość w zakresie utrwalania, przechowywania i przekazywania informacji, stając się tym samym punktem wyjścia dla rozwoju komunikacji elektronicznej w ogóle. W literaturze rozważano również zaszeregowanie multimediów w ramach praw pokrewnych ("sąsiednich"), zbudowanych "konstrukcyjnie" bardzo podobnie do praw autorskich, chroniących jednakże co do zasady nie twórczość, ale pewien wkład inwestycyjny producentów w utrwalenie dzieła. Jednakże sposób powstawania dzieł multimedialnych, ich natura oraz postać w wielu przypadkach powinna skłaniać nas do spojrzenia na nie raczej z perspektywy prawa autorskiego a nie praw pokrewnych. Natomiast w razie uznania, iż dany produkt multimedialny jako taki cechuje nie tyle pierwiastek twórczości (który może się np. przejawiać w oryginalnym i indywidualnym doborze elementów składowych multimediów), a pewien znaczny pod względem ilościowym lub jakościowym nakład pracy, należy rozważyć objęcie go ochroną sui generis jako tzw. "nietwórczej" bazy danych. Pozostając na razie w kręgu problematyki prawa autorskiego, należy przede wszystkim postawić pytanie o ewentualną kwalifikację dzieł multimedialnych w obrębie kategorii znanych prawu autorskiemu. Chodzi zatem o próbę wskazania cech - w sensie normatywnym (elementów twórczych) - które mogą zadecydować o zaliczeniu multimediów do jednej z już istniejących kategorii utworów. Z drugiej strony jednak należałoby się również zastanowić, czy czasem "twórcze" multimedia nie zasługują na nadanie im rangi nowej kategorii utworów. Polska ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawiera bowiem tylko przykładowe wyliczenie utworów.[18]Można się zatem zastanawiać, do której z wymienionych kategorii należy zaliczyć multimedia oraz czy nie stanowią one nowego, zupełnie innego przedmiotu ochrony. Pewnego podobieństwa można doszukać się pomiędzy multimediami a: programami komputerowymi, utworami audiowizualnymi, bazami danych (tzw. "twórczych").[19] Tu należy zauważyć, iż w literaturz e wielokrotnie rozważano zaszeregowanie multimediów w którejś z wymienionych kategorii. Równocześnie - mając na uwadze, iż lista kategorii z art. 1 ustawy autorskiej ma charakter tylko przykładowy - próbuje się ostatnio na kanwie doktrynalnej doprowadzić do uznania istnienia zupełnie nowej kategorii dzieł - utworów multimedialnych.[20] Komunikacja elektroniczna jako pole eksploatacji utworów Ostatnia nowela [21] ustawy autorskiej wprowadziła długo oczekiwaną zmianę art. 50., zawierającego przykładowy, otwarty katalog majątkowych pól eksploatacji utworów. Jak podnoszono w literaturze był on dosyć chaotyczny, przypadkowy. Równocześnie zarzucano mu brak wyróżnienia co prawda stosunkowo nowego, jednakże w dzisiejszych czasach jednego z ważniejszych, takiego sposobu rozpowszechniania utworów, iż są one dostępne "na żądanie" w miejscu i czasie wybranym przez odbiorcę. Chodzi zatem między innymi o utwory zamieszczane w Internecie (np. na stronach WWW). Oczywiście od pewnego już czasu doktryna zauważa powstanie nowego pola eksploatacji, jakim jest Internet. Podkreślano również, iż fakt niewymienienia go w dotychczasowym brzmieniu art. 50. nie ma znaczenia dla uznania doniosłości prawnej faktycznego istnienia nowej przestrzeni eksploatacyjnej dla dzieł. Tym bardziej, że przecież katalog pól eksploracji, który statuuje art. 50., jest katalogiem o charakterze otwartym. Obecnie, po ostatniej noweli prawa autorskiego, która weszła w życie 1 stycznia 2003 roku, art. 50 ustawy autorskiej został gruntownie zrekonstruowany. Różnice jego brzmień przed i po noweli przedstawia poniższa tabelka.
Tab. 1. Odrębne pola ekspolatacji Ze względu na tematykę niniejszego opracowania, najistotniejszą zmianą jest zupełnie nowe określenie pól eksploatacji związanych z rozpowszechnianiem utworów.[23] W szczególności rewolucyjnym krokiem w kierunku pełniejszej realizacji potrzeb społeczeństwa informacyjnego[24] jest pole eksploatacji związane z publicznym rozpowszechnieniem utworu, w ten sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym. W ten sposób ustawodawca wreszcie expresis verbis ustanowił nowe autorskie (wyłączne) prawo o charakterze majątkowym, które obejmować będzie - jeżeli odniesiemy je do faktycznych czynności - zarówno bierne korzystanie z sieci (tzw. downloading - np. przeglądanie stron WWW, czyli tzw. browsing, "ściąganie" plików z Internetu na lokalny komputer), jak i aktywne korzystanie z elektronicznych środków komunikacji (mamy tu na myśli, m.in. uploading czyli wprowadzenie przez osobę uprawnioną chronionych autorsko treści do udostępnionego publicznie w sieci serwera). Tu należy zauważyć, iż ustawodawca, niestety, nie był konsekwentny i radykalnie zmieniając brzmienie art. 50. prawa autorskiego, pozostawił stare uregulowania związane z definicją rozpowszechnienia i publikacji, co prowadzi do chaosu definicyjnego i szeregu wątpliwości co do zakresu pojęcia "egzemplarz" w obecnym stanie prawnym. Powyższe zagadnienie powoduje ogromne implikacje, znacznie rozszerzając monopol autorski, co - mimo ogólnych światowych tendencji w tym zakresie - nie wydaje się być efektem zamierzonym. Nowe "superlicencje" ustawowe? Brak odpowiedniej synchronizacji między pozostawionymi w stanie niezmienionym definicjami rozpowszechniania i publikacji a nowym określeniem autorskich majątkowych pól eksploatacji rodzi dalsze, brzemienne w skutkach (czego - jak się wydaje - ustawodawca nie przewidział), konsekwencje w całym polskim systemie prawa autorskiego. Skutki te można prześledzić na przykładzie licencji ustawowej z art. 28. prawa autorskiego. Zgodnie z tym artykułem, biblioteki, archiwa i szkoły mogą:
Jeżeli uznamy zatem, iż ustawodawca poprzez przeprowadzoną w sposób dość chaotyczny nowelizację prawa autorskiego doprowadził do rozszerzenia dotychczasowego, "tradycyjnego", pojęcia egzemplarza o "egzemplarze sieciowe" (nie utrwalone na korpus mechanicum), należy skłonić się ku poglądowi, że biblioteki mogą swobodnie, w powołanym zakresie, wprowadzać dzieła np. do sieci Internet. Zauważmy, iż publiczne udostępnienie zdigitalizowanych może narazić autorów na poważne straty ekonomiczne, jako że umożliwi bardzo łatwe tworzenie dalszych kopii przez nieograniczony krąg odbiorców. Pojęcie "udostępniania" jest bowiem na tyle pojemne, iż można sobie je wyobrazić zarówno w formie "zracjonalizowanej", gdzie biblioteka stara się odpowiednio kontrolować obrót egzemplarzami sieciowymi przez jej użytkowników (np. wprowadza ograniczenie w zakresie dalszej reprodukcji dzieła, zarówno w postaci "egzemplarzy sieciowych", jak i w postaci "hard copies"). Sytuację autorów w tym zakresie dodatkowo pogorszy fakt, iż przez uznanie istnienia - w sensie normatywnym - "egzemplarza sieciowego", "opublikowanie" danego dzieła w sieci przez bibliotekę w ramach przyznanej jej licencji ustawowej, spowoduje - stosownie do art. 51 ust. 1 prawa autorskiego - wyczerpanie prawa autora (lub innego podmiotu uprawnionego autorsko) do zezwalania na dalszy obrót takim egzemplarzem (in concreto "egzemplarzami sieciowymi") na wskazanym terytorium, z wyjątkiem jego najmu lub użyczenia. Autorowi pozostaje próbować ratować się klauzulą ogólną z art. 35. prawa autorskiego, zgodnie z którą dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. Przypisy[1] Ustawę tę w dalszej treści będę powoływać jako prawo autorskie. [2] Por. definicję własności intelektualnej zamieszczonej na stronie internetowej konferencji, która odbyła się w Warszawie 7 czerwca 2001 roku: Free to Dream - Intellectual Property Rights Protection Conference [on-line]. [dostęp 16 maja 2003]. Dostępny w World Wide Web: http://www.embassy.usinfo.pl/events/rights/def_pl.htm. [3] Do dóbr informacyjnych w szerokim tego słowa znaczeniu należy również zaliczać usługi, które mogą być świadczone bezpośrednio w drodze komunikacji elektronicznej, takie jak np. usługi hostingowe, usługi polegające na content providing (dostarczaniu treści, informacji) i inne; zauważmy, iż bardzo często dobra chronione prawami podmiotowymi o charakterze bezwzględnym (np. utwory) przenikają się z dobrami chronionymi na podstawie praw o charakterze obligacyjnym (np. domeny internetowe, które oparte są na stosunku umownym, nawiązanym z dysponentem przydzielającym adresy internetowe). [4] BARTA, Janusz, MARKIEWICZ, Ryszard. Internet a prawo. Kraków : "Universitas", cop. 1998, s. 113. [5] BARLOW, John, Perry. The Economy of Ideas : A framework for patents and copyrights in the Digital Age. (Everything you know about intellectual property is wrong). In WIRED Magazine [on-line]. 1994, Iss. 2.03 (Mar 1994) [dostęp 16 maja 2003]. Dostępny w World Wide Web: [6] Pogląd Barlowa o nieadekwatności regulacji zawartych w prawie autorskim do obecnej sytuacji wynika z faktu, że prawo autorskie rozwijało się i dostosowywało do "materialnej rzeczywistości", "środowiska" fizycznych nośników, na których utrwalane są i przechowywane utwory - został przytoczony w pracy: POWER, T. Digitalisation of Serials and Publications. European Intellectual Property Review. 1997, nr 8, s. 449. [7] GINSBURG, Jane. Putting cars on the "Information Superhighway" : Authors, Exploiters and Copyright in Cyberspace. Columbia Law Review. 1995, vol. 95, s.1466; Green Paper [tak zwana Zielona Księga z 1995 roku; Raport Komisji Wspólnoty Europejskiej poświęcony prawu autorskiemu i prawom pokrewnym w społeczeństwie informatycznym], s. 16, pkt 33; znany jako Raport Bangemanna, przedstawiony w maju 1994 r. w Brukseli. BANGEMANN, Martin i in. Europe and the Global Information Society: Recommendations to the European Council [on-line]. [dostęp: 16 maja 2003]. Dostępny w World Wide Web: http://europa.eu.int/ISPO/infosoc/backg/bangeman.html. [8] Tak było np. w jednym z pierwszych opracowań zajmujących się tą problematyką - w Raporcie o multimediach z 1992 roku, przygotowanym przez Komisję Wspólnoty Europejskiej, gdzie położono szczególny nacisk na aspekty techniczne i technologiczne multimediów. [9] Od pewnego czasu prowadzone są eksperymenty z przekazywaniem drogą elektroniczną (np. za pośrednictwem Internetu) zapachów, które np. mogą być elementem utworu audiowizualnego. Można sobie w przyszłości wyobrazić sytuację, w której będziemy oglądać transmitowany drogą komunikacji elektronicznej utwór filmowy (audiowizualny) w którym podczas scen odbywających się w lesie poczujemy zapach drzew, a podczas scen bitewnych swąd prochu. [10] STANISŁAWSKA-KLOC, Sybilla. Przedmiot prawa autorskiego. In Prawo autorskie a postęp techniczny. Pod red. Janusza Barty i Ryszarda Markiewicza. Kraków : "Universitas", cop. 1999, s. 15-57. [11] BARTA, Janusz, Markiewicz, Ryszard. Utwory multimedialne. In System prawa prywatnego. T. 13 : Prawo autorskie. Pod red. Janusza Barty. Warszawa : C.H. Beck, 2003, s. 730. [12] STANISŁAWSKA-KLOC, Sybilla. Przedmiot prawa autorskiego. In Prawo autorskie a postęp techniczny. Pod red. Janusza Barty i Ryszarda Markiewicza. Kraków : "Universitas", cop. 1999, s. 33. [13] Cechują się one tym, iż są tworzone przy użyciu "komputerowych narzędzi" i nadają się do rozpowszechniania w sieciach informatycznych. Por. MILLE, Antonio. The legal status of multimedia works. Copyright Bulletin. 1997, nr 2, s. 27. Zauważmy, że "sztuka cybernetyczna" jest wytworem człowieka a nie maszyny (tylko "dzieło" człowieka może być przedmiotem ochrony prawa autorskiego). Posługiwanie się komputerem należy bowiem uznać za równoznaczne z posługiwaniem się jakimkolwiek innym narzędziem - np. dłutem przez rzeźbiarza. Ostatecznie utwór determinowany jest przez człowieka (wystarczy, że choć w minimalnym stopniu). [14] Niektórzy twierdzą, że obecnie, w dobie "infostrad" dialog jest ważniejszy od statycznej formy utworu. Jednym z możliwych kierunków rozwoju prawa autorskiego może być to, że przestaniemy stawiać na pierwszym planie autora jako takiego. Ważniejszą rzeczą od statycznej, można by rzec "jednostronnej" i skostniałej konstrukcji "autorstwa" (dzieła), stanie się konstrukcja dialogu (przecież tak modne ostatnio - w naszym "multimedialnym" świecie, słowo interakcja oznacza nic innego jak dialog). W średniowieczu, w którym istniał przede wszystkim przekaz ustny, tekst (wypowiedź) był postrzegany jako właśnie instrument do zainicjowania "akcji" - dialogu, dyskursu. "Autorstwo" było potrzebne jedynie do tego, żeby wiedzieć, kto za tekst jest odpowiedzialny (chodziło np. o odpowiedzialność za głoszone poglądy). Historia rozwoju prawa autorskiego ilustruje, jak tekst postrzegany jako działanie, czynność (tekst mówiony, list, dialog) przeobraził się w "tekst" - "dzieło literackie" rozumiane w kategoriach "oryginalności" i "estetycznej" kreacji. To przekształcenie funkcji tekstu z dynamicznego przekazu-dialogu na statyczną formę "utworu" jako takiego, koresponduje z utwierdzeniem prawa autorskiego. [16] Bazy danych "nietwórcze" (w układzie, treści, dobrze materiałów - co nie neguje jednak faktu, iż ich powstanie może się wiązać z istotnym ilościowo lub jakościowo wysiłkiem organizacyjnym i/lub finansowym) są chronione poprzez nadanie ich producentom przez odrębną ustawę stosownych praw producenckich. Takie bazy danych podlegają zatem ochronie sui generis stworzonej na wzór ochrony prawnoautorskiej. Omówienie nieautorskich baz danych wykracza jednak poza tematykę niniejszego opracowania. [17] Takie rozwiązanie jest również przyjęte w większości innych krajów. [18] Autorskie bazy danych nie są co prawda, wprost wymienione wśród przykładów utworów (art. 1. prawa autorskiego), ale ochronę ich statuuje art. 3. prawa autorskiego, uzależniając ją od spełnienia przesłanki twórczego charakteru doboru, układu lub zestawienia. [19] DROZDOWICZ, Mikołaj. Dzieło multimedialne jako nowa kategoria polskiego prawa autorskiego na tle koncepcji budowy utworu. Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace z Wynalazczości i Ochrony Własności Intelektualnej. 2001, z 78, s. 81-115. [20] Ustawa z dnia 28 października 2002 r. o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dziennik Urzędowy. 2002, nr 197, poz. 1662. Nowela w założeniach ma realizować postanowienia Dyrektywy Rady i Parlamentu Europejskiego z 22 maja 2001 roku w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego w społeczeństwie informacyjnym (Dyrektywa 2001/29/WE). [21] KOLCZYŃSKI, Janusz. "Cyfrowe" pola eksploatacji w znowelizowanym prawie autorskim. In NoweMEDIA PraWWWo wNet!!! [on-line]. [dostęp 15 maja 2003]. Dostępny w World Wide Web:
[22] W rozumieniu ustawy: utworem rozpowszechnionym jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został udostępniony publicznie (art. 6. pkt. 3. prawo autorskie). [23] Omawiane zmiany są zresztą wynikiem implementacji wspomnianej dyrektywy. [24] Inną sprawą jest, co należy dodać na marginesie, że w zasadzie nośniki cyfrowe, takie jak pamięć, dysk twardy, są przecież zbudowane z fizycznych elementów (krzem, magnetyczne tarcze dysków twardych) i w tym sensie w zasadzie niewiele się różnią od np. płyty CD-Audio z utrwalonymi utworami muzycznymi. Natomiast to, iż te ostatnie zaliczano do fizycznych egzemplarzy (na równi np. z analogowymi płytami winylowymi czy też kasetami magnetofonowymi), nie ulegało ani nie ulega wątpliwości. [25] Por. artykuł 5 Dyrektywy Rady i Parlamentu Europejskiego z 22 maja 2001 roku w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego w społeczeństwie informacyjnym (2001/29/EC). Autor jest pracownikiem naukowym Centrum Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej (CBKE) www.CBKE.prawo.uni.wroc.pl, doktorantem na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego a także zastępcą sekretarza redakcji Elektronicznego Biuletynu Naukowego CBKE | ![]() |
![]() | ![]() | ![]() | ![]() |
| |||
![]() | ![]() |