 |
Japoński przemysł filmów animowanych - znanych na świecie jako anime - rozmachem i rozmiarem produkcji dorównuje Hollywood. Każdego roku powstają setki produkcji mniej i bardziej ambitnych. Powstają anime przygodowe, historyczne i fantastyczne, romanse, kryminały, a nawet filmy pornograficzne. Nic więc dziwnego, że scenarzyści poszukują wciąż nowych i jeszcze "nieopatrzonych" motywów... Nie zabrakło wśród nich i wątku bibliofilskiego - w 2001 roku ujrzała światło dzienne trzyodcinkowa seria pod wdzięcznym tytułem Read or Die, oparta na mandze (komiksie) pod tym samym tytułem.
Jeśli wywiad brytyjski kojarzy wam się z MI6 i Jamesem Bondem - najwyższy czas zapomnieć o tych amatorach. Oto jednostka do zadań specjalnych British Library i ich najlepsza agentka - Yomiko Readman, pseudonim "The Paper"!

Yomiko Readman - pseudonim "The Paper"
|

Biuro Jokera, zwierzchnika Yomiko
|
Na co dzień Yomiko Readman nie wyróżnia się niczym szczególnym. Cicha, bardzo nieśmiała i spokojna, ożywia się tylko w towarzystwie książek - jej mieszkanie przypomina magazyn biblioteczny po przejściu tornada. Rytm jej życia wyznaczają codzienne odwiedziny zaprzyjaźnionych księgarni, w których dobrze znają tę niepozorną panienkę w prochowcu, zawsze ciągnącą za sobą wypakowaną książkami walizeczkę na kółkach. Jednak to właśnie Yomiko jest najlepszym agentem do zadań specjalnych British Library. Ma niezwykłą zdolność "władzy nad papierem" - może przekształcić kartki papieru w osłonę lub broń, sprawić, że będą w stanie zatrzymać kule lub unieruchomić wybraną ofiarę...
Pewnej burzliwej nocy Biblioteka Kongresu w Waszyngtonie zostaje spalona przez tajemniczego szaleńca. Następnego dnia sama Yomiko - a raczej świeżo zdobyty przez nią "biały kruk" - staje się celem ataku innej dziwnej persony. British Library musi wkroczyć do akcji. Ktoś wykorzystuje szalone pomysły dawnych pisarzy, by stworzyć niepokonanych złoczyńców... Ktoś próbuje przejąć władzę nad światem, a potrzebne mu do tego kilka specjalnych książek... Jak choćby takiej, w której zapisano Symfonię samobójców, melodię, pod wpływem której ludzie odbierają sobie życie... Yomiko dostaje zadanie odszukania i unieszkodliwienia złoczyńcy. Towarzyszyć jej mają: Nancy McHarry (pseudonim "Miss Deep"), obdarzona umiejętnością przenikania przez wszystko, oraz niejaki Drake, który wprawdzie specjalnych mocy nie ma, potrafi za to pilotować lub prowadzić niemal wszystko i (zwłaszcza) strzelać z niemal wszystkiego.

British Library
|

Biblioteka przyszłości
|
Mamy tu do czynienia ze zgrabnym pastiszem (bo parodia to chyba za mocne słowo) przygód agenta 007. Klimat jest bardzo "bondowski" - w podobny sposób budowane napięcie, akcja rozgrywająca się w rozmaitych egzotycznych zakątkach naszego globu, doskonała skądinąd oprawa muzyczna... Fabuła jest miejscami nieco chaotyczna, ale ta komedia sensacyjna (z naciskiem na "sensacyjna", nie "komedia") dzieje się w tak szalonym tempie, że trudno zauważyć usterki.

Papier, który zatrzymuje kule
|

Yomiko w akcji
|
Uwagę zwraca wyjątkowo piękny i szczegółowy rysunek (oczywiście w klasycznym "mangowym" stylu, którego wiele osób nie toleruje), a także wspaniała animacja. Rewelacyjnie wyglądają sceny walki, zarówno w wykonaniu Yomiko, jak i Nancy - są doskonałe choreograficznie i pomysłowe, w pełni wykorzystując nadprzyrodzone moce bohaterek. Jednakże o popularności serii zadecydowała przede wszystkim postać Yomiko - jest urocza, ale nie przesłodzona, inteligentna, ale nie przemądrzała, zabawna, ale nie śmieszna - to anime warto obejrzeć choćby ze względu na nią. Pod względem wdzięku i uroku osobistego bije poczciwego Jamesa Bonda na głowę.
Oto sprawiedliwość dziejowa: książki kluczem do władzy nad światem - bibliofile ratują świat! Czy ktoś widział Jamesa Bonda choćby trzymającego w ręku jakąś książkę? Czemu, ach czemu nie kręci się takich filmów w Ameryce, chciałoby się westchnąć... Ta oryginalna produkcja - warta polecenia przedstawicielom wymierającego gatunku moli książkowych - jest, niestety, w Polsce nie do kupienia. Pozostaje tylko ciekawostką, podrzuconą czytelnikom EBIB jako odrobina egzotyki...
 |  |