EBIB 
Nr 7/2004 (58), Jednoosobowe zarządzanie biblioteką. Komunikat
  Poprzedni artykuł Następny artykuł   

 


Jo Twist
BBC News, 21 lipca 2004

„Książkowe” roboty w bibliotekach


Jak dotąd roboty rozczarowały nas swoimi zdolnościami do współpracy z ludźmi i do pomocy w codziennym życiu

Poza przemysłem i nauką roboty służyły przede wszystkim rozrywce. Jednakże grupa konstruktorów z Universitat Jaume I w Hiszpanii prowadzi prace nad robotem bibliotecznym, który spełniłby obietnicę przydatnego narzędzia. Stworzony prototyp zaopatrzony jest w kamery, czujniki oraz chwytne szczypce, potrafi więc zlokalizować i przynieść książkę. Jest nadzieja, że pewnego dnia zespoły złożone z robotów będą mogły pracować w bibliotekach.

Zapanować nad sytuacją

Zasadniczą kwestią związaną z wyprowadzeniem robotów z fabryk i wdrożeniem ich do pracy w otoczeniu ludzi jest bezpieczeństwo, wyjaśnia profesor Angel del Pobil. Przemieszanie robotów i ludzi w środowisku o swobodnej strukturze i nie w pełni kontrolowanym, w którym pokonać trzeba wszelkie możliwe przeszkody, może mieć nieprzewidywalne skutki. Profesor Pobil uważa, iż najlepszymi instytucjami, od których należałoby zacząć wprowadzanie robotów do miejsc publicznych, a przynajmniej zaprezentowanie, że taka technologia w ogóle jest możliwa, są biblioteki. Biblioteka to środowisko o na poły zorganizowanej strukturze, powiedział wiadomościom BBC News Online profesor Pobil: Mamy w nim do czynienia z ludźmi, ale nie jest to lotnisko czy jemu podobna instytucja. Uważamy więc, że to dobre miejsce do wprowadzenia robotów - praca z ludźmi, a jednocześnie pod kontrolą.

Robot to ruchomy manipulator - pojazd trójkołowy, wyjaśnia profesor Pobil. Posiada on siedmiostawowe ramię zaopatrzone w dwa palce, które tworzą coś w rodzaju szczypców, oraz dwie kamery umieszczone w nadgarstku. Cztery czujniki wbudowane w szczypce kontrolują siłę uścisku. Kiedy do robota dociera zapytanie o książkę, program rozpoznający głos dopasowuje tytuł książki do jej kodu klasyfikacyjnego w bazie danych. Następnie przeszukuje bazę w celu ustalenia, do której półki w magazynie robot ma się skierować. Ponieważ w bazie danych zapisana jest jedynie przybliżona lokalizacja książki, robot dociera do półki, wykorzystując podczerwony i laserowy system nawigacyjny, i sprawdza książki w promieniu czterech metrów.

Najtrudniejsze zadanie

Kiedy robot jest już na miejscu zaczyna posługiwać się kamerami. Poruszając ramieniem, wykonuje zdjęcie półki, mówi profesor Pobil. Potrafi odczytywać nalepki i określać położenie książek dzięki programowi do przetwarzania obrazów i rozpoznawania pisma. Po zlokalizowaniu książki robot musi chwycić ją i zdjąć z półki, co nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Do tego celu konstruktorzy musieli zaprojektować specjalne zakończenia palców robota przypominające paznokcie, z których jeden jest dłuższy od drugiego. To było dla nas najtrudniejsze zadanie. Wszystkie pozostałe elementy były typowymi rozwiązaniami technologicznymi, wyznał profesor Pobil. Robot naśladuje sposób, w jaki my poruszamy rękoma. Przez cały czas otrzymujemy informacje przekazywane przez czujniki dotykowe, zatem robot porusza się bardzo wolno. Podczas przeprowadzania pierwszych eksperymentów książki zostały mocno uszkodzone, bowiem robot ściskał je zbyt mocno. Teraz robi to bardzo delikatnie.

Profesor Pobil twierdzi, że istnieje "realna możliwość", aby za około pięć lat zespoły robotów mogły rzeczywiście zajmować się odszukiwaniem i przynoszeniem książek. Mogłyby także pracować nocami, dokonując inwentaryzacji zbiorów, identyfikując zaginione książki czy sporządzając plany bibliotek. Profesor Pobil nie wyobraża sobie jednak, aby na jakimkolwiek etapie roboty zastąpiły bibliotekarzy i domagały się opłat za przetrzymane książki.

Zamówienia z oddali

W Japonii inna grupa specjalistów prowadzi prace nad podobnym robotem bibliotecznym, jednakże założeniem tego projektu jest skonstruowanie robotów, które mogłyby być zdalnie sterowane za pośrednictwem sieci w celu skanowania i czytania książek. Jak twierdzi profesor Pobil, w przyszłości możliwa będzie pewnego rodzaju współpraca zmierzająca do stworzenia doskonalszego systemu. Oznacza to, że za jakiś czas czytelnik w Wielkiej Brytanii będzie mógł przy pomocy Internetu zamówić książkę z biblioteki w Stanach Zjednoczonych o trzeciej nad ranem. Robot w bibliotece amerykańskiej przyniesie książkę oraz zgodnie ze wskazówkami czytelnika w sieci, wybierze konkretne strony i zeskanuje zamieszczony na nich tekst i obrazy. Pozwoli to uniknąć wydatków na digitalizowanie ton materiałów w bibliotekach na całym świecie. Ale do tego jeszcze daleka droga.

Obecnie biblioteki starają się raczej przyciągnąć czytelników do swoich półek i zaoferować im własne doświadczenia wyszukiwawcze.

Gdyby roboty rzeczywiście przechowywały zeskanowany na życzenie materiał, oznaczałoby to dobry sposób rozwiązania problemu digitalizacji, ponieważ byłaby to digitalizacja na żądanie, zatem z zeskanowanego materiału mógłby także skorzystać ktoś inny, powiedział rzecznik Rady Muzeów, Bibliotek i Archiwów. Problem z futurologicznymi wizjami polega jednak na tym, że taki wynalazek, jak na przykład robot biblioteczny, wymaga sporych inwestycji w sprzęt.

Tłumaczenie: Joanna Grześkowiak

 Początek strony



„Książkowe” roboty w bibliotekach / Jo Twist// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska. - Nr 7/2004 (58) sierpień/wrzesień. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2004. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2004/58/twist.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187