 |
Naukometria, to dział naukoznawstwa zajmujący się zjawiskami organizacji nauk, dającymi się ująć ilościowo i statystycznie (Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, 1997). Na podstawie liczb możemy wnioskować o pewnych tendencjach w nauce, o rozwoju kadry naukowej, poziomie danego ośrodka czy uczelni itp. Nie chciałabym koncentrować się w mojej wypowiedzi na badaniach naukometrycznych ani na sposobach interpretacji wyników analiz naukometrycznych - to pozostawiam upoważnionym do tego organom czy osobom - chciałabym się skupić na samym warsztacie i sposobie wykonania takich analiz. Jest bardzo ważne i istotne, aby materiał przygotowany do oceny - w naszym przypadku oceny instytutu, katedry, czy całej uczelni - był pełny i wiarygodny. Wymaga to od wykonującego takie analizy bibliotekarza doskonałej znajomości baz, na których pracuje, oraz znajomości pracowników uczelni i ich publikacji. Podstawą naszych analiz jest baza SCI i na jej podstawie omówię wszystkie problemy, z jakimi spotykaliśmy się w czasie pracy.
Pierwszy bliski kontakt z bazą SCI, jako bazą naukometryczną (do tej pory wykorzystywaliśmy tę bazę tylko jako bibliograficzną, służącą do wyszukiwań literatury) nastąpił we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Ówczesny rektor Politechniki Lubelskiej polecił nam wykonanie analizy cytowań publikacji wszystkich pracowników Uczelni. Wbrew pozorom, okazało się to bardzo trudne do wykonania. Jedyną możliwą wówczas drogą uzyskania tych informacji było zlecenie tej usługi innym, wyspecjalizowanym ośrodkom. Wybraliśmy Politechnikę Świętokrzyską, która miała dostęp do bazy SCI za pomocą serwisu STN International - usługa bardzo droga i nie w pełni nas satysfakcjonująca. Rok później zamówiliśmy wykonanie analizy cytowań w Ośrodku Informacji Naukowej Politechniki Wrocławskiej. Po przejrzeniu otrzymanych danych uświadomiliśmy sobie, że żaden, nawet bardzo doświadczony ośrodek informacji nie wykona tych analiz prawidłowo, z tej prostej przyczyny, że oprócz nazwisk autorów trzeba znać nazwiska współautorów występujących jako pierwszych, czyli mieć pod ręką kompletną bibliografię wszystkich pracowników Uczelni. Podanie nazwisk autorów i dziedziny przez nich reprezentowanych jako danych wyjściowych do analizy nie wystarczało - w przypadku takich popularnych nazwisk jak np. Pawłowski L., chemia i ochrona środowiska - otrzymywaliśmy dane jeszcze trzech innych chemików noszących to samo nazwisko i ten sam inicjał imienia. Trzeba było mozolnie sprawdzać każdy rekord z bibliografią prac autora. Po opublikowaniu informacji o cytowaniach przyjmowaliśmy zawsze masę reklamacji i odwołań, co do których właściwie nie mogliśmy się w żaden sposób ustosunkować. Zdarzało się, że profesor przynosił czasopismo, będące na liście SCI z artykułem, gdzie był cytowany, a wyniki analizy nie wykazywały tego cytowania. Postanowiliśmy analizę cytowań wykonać samodzielnie. Baza SCI na dyskach CD-ROM była już wtedy dostępna w Oddziale Informacji Naukowej Politechniki Warszawskiej. Przed przystąpieniem do analizy przygotowany mieliśmy oczywiście spis autorów, pierwszych współautorów, oraz kompletną bibliografię z pięciu ostatnich lat. I co się okazało? Przede wszystkim pisownia nazwisk - tak popularne nazwisko jak Pawłowski występowało w kilku wersjach - Pavlowski, Pawlovski, Pawloski, nie mówiąc już o nazwiskach polskich bardziej skomplikowanych, dwuczłonowych np. prof. Jaroszyńska-Rzączyńska występowała w naprawdę nieoczekiwanych wersjach, prof. Żukowski jako Zhukovski, Zukowski, Zukovskij, itp. Wyszukiwanie wg afiliacji autorów nie wykazywało wszystkich, poza tym cytowane były publikacje sprzed kilku, albo nawet kilkunastu lat, kiedy dany autor nie był naszym pracownikiem. Przy publikacjach, gdzie nasz autor był jako drugi czy trzeci, trzeba było przejrzeć wszystkie publikacje, aby wyłowić tę, napisaną wspólnie z naszym. Była to praca naprawdę trudna, wymagająca nie tylko znajomości publikacji naszych pracowników, ale przede wszystkim intuicji i zaangażowania. Trudno wymagać, żeby osoba wykonująca taką pracę na zlecenie z innej uczelni zastanawiała się w jakich formach może wystąpić podane nazwisko. Analiza wykonana samodzielnie dała efekty - znacznie wzrosła liczba cytowań naszych prac. Rektor wyniki kolejnej analizy potraktował jako wzrost aktywności naukowej naszych pracowników - my jednak mamy świadomość, że poprzednie analizy nie były pełne.
Podobny stosunek mamy do rankingu zamieszczonego w Forum Akademickim (na podstawie bazy National Citation Reports from Poland). Politechnika Lubelska pod względem cytowań plasuje się na przedostatnim miejscu. Przekonana jestem, że analiza była robiona tylko na podstawie afiliacji, a Politechnika Lubelska też bywa tłumaczona różnie - Lublin of Technical University, Politechnical of Lublin, Polytechnical of Lublin, High School of Technology in Lublin - naprawdę trudno przewidzieć, jak jeszcze.
Niezrozumiały jest też dla mnie wynik wyszukiwania wg afiliacji - obok nazwisk autorów z Politechniki Lubelskiej widzę zupełnie nieznane nazwiska osób, które ani nie są naszymi pracownikami, ani współautorami prac naszych pracowników. Nie ma natomiast nazwisk, o których z całą pewnością wiem, że powinny być. Jak widać, baza zawiera dużo błędów i nie jest wiarygodnym źródłem.
Wprowadzony przez KBN System oceny parametrycznej jednostek ubiegających się
o dofinansowanie działalności statutowej sprawił, że co roku sprawdzamy również wszystkie publikacje zamieszczone w czasopismach "z listy filadelfijskiej". Jest to praca znacznie łatwiejsza, niż sprawdzanie cytowań, niemniej jednak trzeba bardzo żmudnie sprawdzać każdy rekord, bo zapytanie "Tech Univ same Lublin" daje np. rekordy z afiliacją: Tech Univ Lublin, Sch Med, Dept Human Physiol, PL-20618 Lublin, Poland, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe i nie mam pojęcia, skąd się takie pomyłki biorą. Uwzględnić też należy wszystkie możliwe sposoby pisowni naszej uczelni, o czym pisałam już wyżej.
Reasumując - pomimo, że wykonywanie analiz naukometrycznych jest pracą bardzo żmudną i niewdzięczną (bo niekiedy niezadowoleni z oceny pracownicy do nas adresują pretensje), to myślę, że nie powinniśmy się przed nimi bronić. Nieskromnie uważam, że bibliotekarze najlepiej znają bazy danych i są najbardziej predysponowani do tego zadania.
|
 |