EBIB 
Nr 3/2005 (64), Książka dla dzieci i młodzieży. Artykuł
 Poprzedni artykuł Następny artykuł   

 


Joanna Papuzińska

Witaj, czytajko!


Chcecie bajki? Oto bajka: Była sobie poczytajka. Takimi oto słowy powinna się rozpoczynać ta historia, gdyby ktoś zapragnął opisać ją w języku baśni. Znalazłoby się w niej i coś o brzydkim kaczątku, które wprawdzie ciągle jeszcze nie stało się pięknym łabędziem edytorstwa książki dziecięcej, ale od czasu do czasu zdarza mu się błysnąć złotym piórem literatury; to i owo można by powiedzieć o śnie zaklętym oraz o szczęśliwym przebudzeniu, które właśnie nastąpiło.

Najstarsza i najobfitsza seria wydawnicza Naszej Księgarni, o wdzięcznym i wpadającym w ucho tytule Poczytaj mi, mamo, po kilku (a może kilkunastu) latach przerwy wraca do czytelników. Dzieje "poczytajek", zwanych też po prostu "czytajkami", są właściwie kroniką polityki wydawniczej PRL i z tego choćby względu zasługują na szczególną uwagę, znacznie baczniejszą niż można im okazać w małym artykuliku.

Seria została stworzona w 1951 roku zgodnie z hasłem, że księgi mają zbłądzić pod strzechy. Początkowo wydawana była w formacie zeszytu nutowego, na zgrzebnym, gazetowym papierze, miała ogromne nakłady, bardzo niską cenę i nie da się zaprzeczyć, rozbudowane zadania ideologiczne. Tak przysposobione, wędrowały poczytajki do polskich domów, niosąc wieści o socjalistycznej przebudowie, pracowitych mamach i tatusiach budujących nową Polskę w hutach i PGR-ach i pomagających im gorliwie dzieciach. Socrealistyczne czytanki zwiędły jednak stosunkowo szybko, a seria pozostała. Zaczęły się w niej pojawiać utwory lepiej przystosowane do psychiki dziecka, może nie zawsze najwyższego lotu, lecz już znacznie sympatyczniejsze. W większości książeczek drukowano utwory autorów rodzimych, ale bywały też teksty autorów obcych, np. braci Grimm czy radzieckiego pisarza Witalija Bianki. Do rekordzistów serii zaliczali się tacy autorzy polscy, jak m.in. Czesław Janczarski, Lucyna Krzemieniecka, Jadwiga Korczakowska, Helena Bechlerowa, Stanisław Aleksandrzak, a więc osoby bardzo blisko związane z wydawnictwem czy nawet w nim zatrudnione.

Seria została stworzona w 1951 roku zgodnie z hasłem, że księgi mają zbłądzić pod strzechy. Początkowo wydawana była w formacie zeszytu nutowego, na zgrzebnym, gazetowym papierze, miała ogromne nakłady, bardzo niską cenę i nie da się zaprzeczyć, rozbudowane zadania ideologiczne. Tak przysposobione, wędrowały poczytajki do polskich domów, niosąc wieści o socjalistycznej przebudowie, pracowitych mamach i tatusiach budujących nową Polskę w hutach i PGR-ach i pomagających im gorliwie dzieciach. Socrealistyczne czytanki zwiędły jednak stosunkowo szybko, a seria pozostała. Zaczęły się w niej pojawiać utwory lepiej przystosowane do psychiki dziecka, może nie zawsze najwyższego lotu, lecz już znacznie sympatyczniejsze. W większości książeczek drukowano utwory autorów rodzimych, ale bywały też teksty autorów obcych, np. braci Grimm czy radzieckiego pisarza Witalija Bianki. Do rekordzistów serii zaliczali się tacy autorzy polscy, jak m.in. Czesław Janczarski, Lucyna Krzemieniecka, Jadwiga Korczakowska, Helena Bechlerowa, Stanisław Aleksandrzak, a więc osoby bardzo blisko związane z wydawnictwem czy nawet w nim zatrudnione.

Poczytajka była typowym drukiem ulotnym - po przeczytaniu nadawała się właściwie tylko do wyrzucenia, nie można było jej ustawić na półce, nie gromadzono jej w bibliotekach, nie miała nawet usztywnionych okładek - ot, po prostu broszurka, którą można było dziecku przeczytać w podróży czy jakiejś poczekalni, a potem bez żalu się jej pozbyć. Tę efemeryczność książeczek doskonale oddawał tytuł serii, zawierający w sobie prośbę dziecka, ale też i gramatyczną chwilowość: "poczytaj" to wszak o wiele mniej niż "przeczytaj" czy też "czytaj". Swoją renomę i fakt, że tak mocno wdrukowały się w społeczną pamięć, czytajki zawdzięczały też gigantycznemu zasięgowi - potężny strumień kilkusettysięcznych nakładów zalewał całą Polskę wciąż od nowa (375 tysięcy nie było rzadkością) z prawdziwą regularnością tworów kultury masowej. Trudno zatem się dziwić, że nikt już dziś nie pamięta tytułów, autorów, a już tym bardziej treści poza utworami należącymi do klasyki, jak na przykład nieśmiertelny Chory kotek Jachowicza. Ze względu na małą objętość książeczki, która dawała autorom niezbyt wielkie szanse na rozwinięcie skrzydeł, nieraz z konieczności bywały to utwory błahe. Toteż poczytajka często bywała na cenzurowanym, doczekała się nawet krytycznego artykułu Kiry Gałczyńskiej pod znamiennym tytułem Nie czytaj mi, mamo. Inna recenzentka pisała: są drukowane na papierze bardzo złej jakości, a i strona graficzna często pozostawia wiele do życzenia. Ilustracje są marne, kolorystycznie nieciekawe, i książeczki po jednorazowym wykorzystaniu nadają się rzeczywiście do podarcia, co też dzieciaki z zapałem uskuteczniają. Sytuacja taka nie tylko pozbawia dziecko szansy powracania do ulubionej lektury, ale mimo woli wyrabia wandalizm, brak poszanowania dla książki (Elżbieta Skurzewska w tygodniku Za i Przeciw).

Dopiero po dwudziestu z okładem latach istnienia serii, w 1974 roku, otrzymały poczytajki nowy format i nieco wyższy standard edytorski (m.in. kartonową okładkę). Powiększono też objętość poszczególnych książeczek i zaczęto gromadzić teksty do serii drogą konkursów. Wpłynęło wówczas sporo ciekawych utworów, znanych i czytanych do dziś, jak choćby Danuty Wawiłow, Wandy Chotomskiej czy Małgorzaty Musierowicz, które znacznie podniosły rangę poczytajek. Jednak stopniowo pojawiało się coraz więcej konkurentów dla serii, a już po przełomie wydawniczym lat 89/90. było ich co niemiara. W dodatku nawet udoskonalona w latach 70. szata graficzna serii nie mogła już stawać w szranki z książeczkami nowej generacji i w ten sposób epoka starych poczytajek przeszła do historii.

Wznowiona obecnie seria będzie funkcjonować już na zupełnie innych prawach. Po pierwsze trafi do czytelnika rosnącego w zupełnie odmiennych warunkach cywilizacyjnych, mającego do dyspozycji wiele rozrywek, z wszechobecną telewizją na czele, przywykłego do dobranocek i reklam. Po drugie znajdzie się na obszarze nie dziewiczym, jak to było w początkach jej istnienia, lecz już w znacznym stopniu zagospodarowanym. Są na nim i książeczki tanie, i łatwo dostępne (sprzedawane w marketach, kioskach, a nawet wiejskich sklepach spożywczych); są też produkty wyszukanej inwencji edytorskiej z zabawkami, puzzlami, nalepkami itp.; są przeróbki ze świata multimediów, które wabią nawiązaniami do filmów, seriali, kaset wideo. Cena książeczki na pewno nie będzie już tak niska ani zasięg tak wielki; na pewno już nie jest możliwe produkowanie jej tak tanio i zgrzebnie.

Co zatem może być atutem serii? Bez wątpienia sentyment, jaki po niej pozostał w społecznej pamięci. Utrwalony w szerokiej świadomości znak firmowy serii ma bez wątpienia wielką wartość handlową, tym bardziej, że wpisuje się w popularne dziś hasło Cała Polska czyta dzieciom, stanowiące jakby jego uzupełnienie. Na pewno walorem książeczek może być ich "literackość", to znaczy fakt, że liczą się w nich nie tylko obrazki, ale przede wszystkim to, że z przyjemnością można za ich pośrednictwem obcować z dobrą polszczyzną. Nowe poczytajki wydają się być przystosowane do procesu głośnej lektury - teksty są rytmiczne, melodyjne, łatwo dają się artykułować i interpretować. Co będzie dalej, czas pokaże.

Seria Poczytaj mi mamo, Nasza Księgarnia, Warszawa 2003:

Danuta Wawiłow, Natalia Usenko: Trójkątna Karolina
Marek Głogowski: Lisia czapa
Agnieszka Galica: Zmartwienie Anatola
Hanna Łochocka: Wyładunek z przeszkodami
Marcin Brykczyński: Olaboga, lewa noga!
Małgorzata Strzałkowska: Bajka o smoku Kruszynce
Danuta Wawiłow: Posłuchajcie bajki nowej, prostokątnej i kwadratowej

Przedruk za: Guliwer 2003, nr 3, s. 5-7

 Początek strony



Witaj, czytajko! / Joanna Papuzińska// W: Biuletyn EBIB [Dokument elektroniczny] / red. naczelny Bożena Bednarek-Michalska. - Nr 3/2005 (64) marzec. - Czasopismo elektroniczne. - [Warszawa] : Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich KWE, 2005. - Tryb dostępu: http://www.ebib.pl/2005/64/papuzinska.php. - Tyt. z pierwszego ekranu. - ISSN 1507-7187